sobota, 9 lipca 2016

Nowy blog

Chciałabym bardzo serdecznie zaprosić Was na mój nowy wakacyjny projekt. Tym razem bohaterami będą francuscy siatkarze, a konkretnie: Kevin Tillie, Thibault Rossard i Earvin N'Gapeth. Będzie mi bardzo miło jeśli będziecie ze mną :)

http://we--can--keep--it--undercover.blogspot.com/

niedziela, 28 lutego 2016

Liebster Awards

Dostałam nominację od Kyane. Jest mi niezmiernie miło tym bardziej, że nie dodaje nic regularnie jedynie od czasu do czasu pojawiają się tutaj jakieś party. Po drugie fajnie, że dostałam nominację akurat od niej bo uwielbiam czytać jej opowiadanie i zawsze z niecierpliwością wyczekuję nowych rozdziałów. Niemniej jednak dziękuję bardzo serdecznie za docenienie :)

Dobra do rzeczy :D


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. 

Pytania:
1. Piosenka na dziś to...
ostatnimi czasy zakochałam się w tych dwóch:
BOVSKA - Kaktus
ZEUS - Będziemy dziećmi
2. Jaką najbardziej szaloną rzecz do tej pory zrobiłaś?
Chyba nie ma takiej rzeczy, jestem raczej rozważna :D
3. Masz do wyboru: skok na bungee, zrobienie sobie tatuażu i bieg w runmagedonie. Co byś wybrała i dlaczego?
Zrobienie tatuażu. Mam zamiar kiedyś zrobić sobie tatuaż z nieskończonością i napisem volleyball albo serce z motywem piłki mikasy :)
4. Jak radzisz sobie ze stresem?
Próbuję po prostu sobie wyobrazić, ze jestem w innym miejscu, takim które kojarzy mi się z czymś przyjemnym :)
5. Gdybyś miała możliwość posiadania jakiejś mocy, co by to było i dlaczego?
Możliwość teleportacji. Mogłabym teleportować się, na każdy mecz Skry :D to byłoby coś. bo z Wrocławia jest trochę daleko do Bełchatowa :(
6. Film, na który czekasz z niecierpliwością/który bardzo chcesz obejrzeć i czekasz, aż znajdziesz na niego czas?
Trzecia część "Niezgodnej". Na szczęście lada dzień wchodzi do kin więc będę mogła iść :D
7. Na jakim instrumencie muzycznym chciałabyś nauczyć się grać?
Zawsze chciałam nauczyć się grać na gitarze i kiedyś na pewno zrealizuję to marzenie :)
8. Załóżmy, że reinkarnacja istnieje, wierzysz w nią. Kim/czym byłabyś w kolejnym wcieleniu i dlaczego akurat tym? 
Lwem - bo to król zwierząt i wszyscy muszą go słuchać :D
Jeżeli miałabym zostać jakimś człowiekiem to chciałabym być sławnym siatkarzem xd
9. Najnudniejsza, najgorsza rzecz, jaką można robić w czasie wolnym; taka, której nie jesteś w stanie zrozumieć (Twoim zdaniem)...
Nie rozumiem jak można spędzać cały wolny czas przed telewizorem przecież to takie marnotrawstwo czasu, że aż boli. Dużo lepiej jest poczytać jakąś książkę albo przynajmniej iść na spacer się dotlenić :)
10. Ukochana rzecz/bajka/książka z dzieciństwa?
Zdecydowanie uwielbiałam "Muminki", chociaż "Smerfy" oglądałam równie chętnie. Jeśli chodzi o książkę to zdecydowanie "Ania z Zielonego Wzgórza" przeczytałam chyba wszystkie części :)
11. Najbardziej nietypowa, zaskakująca potrawa, której miałaś okazję spróbować to...
Chyba nie było takiej, jem raczej tylko sprawdzone potrawy :)

Nominuję:
1. lemurek79
2. Buu Lou
3. Em.
4. Kasia K
5. Hachiko
6. Kaśkablogera
7. Dit Te
8. InaccessibleGirl
9. zeberka
10. Jv.na
11. KAM ILA

Pytania:
1. Jakiej drużynie kibicujesz w Pluslidze, a może masz jakąś zagraniczną drużynę, której kibicujesz?
2. Ile masz lat i czy masz rodzeństwo?
3. Gdyby jutro miał być koniec świata jaką rzecz zrobiłabyś jako ostatnią w swoim życiu?
4. Istnieje taki mecz, którego nigdy nie zapomnisz?
5. Ulubiony siatkarz i siatkarka?
6. Kiedy zaczęłaś pisać i jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
7. Byłaś kiedyś na jakimś meczu siatkarskim?
8. Gdybyś mogła spędzić dzień z jakimś sportowcem kogo byś wybrała i dlaczego?
9. Kto według ciebie wygra Plusligę w tym sezonie?
10. Interesujesz się jakimś sportem oprócz siatkówki?

Kolejność nominacji jest zupełnie przypadkowa :) życzę miłej zabawy :D

piątek, 19 lutego 2016

One part 3 (Własnie tak dzięki mojemu pechowi i wrodzonej gracji zdobyłam miłość swojego życia)

Po męczącym pierwszym semestrze studiów postanowiłaś pojechać na narty w nasze piękne, polskie góry by odpocząć chociaż trochę przed rozpoczęciem nowego semestru, który wcale nie zapowiadał się mniej pracowicie niż poprzedni. Chciałaś pojechać razem ze swoją najlepszą przyjaciółką Kamilą, ale dzień przed waszym planowanym wyjazdem dopadło ją choróbsko i w konsekwencji znalazłaś się w górach zupełnie sama. No może jednak nie do końca bo swój urlop w „zimowej stolicy Polski” postanowiła spędzić spora część społeczeństwa sądząc po pełnych stokach niezależnie od pory dnia. Zakwaterowanie minęło ci bardzo sprawnie i już chwilę później mogłaś spokojnie położyć się na swoim tymczasowym łóżku i odpocząć po męczącej podróży.  Jednak jak na ciebie przystało nie wytrzymałaś dość długo bo już pół godziny później szykowałaś się na podbicie Zakopanego. Nie miałaś dzisiaj ochoty na żadne szaleństwa na stoku. Zdecydowanie bardziej wolałaś spokojnie przejść się po Krupówkach. Nie byłabyś sobą gdybyś nie wywinęła czegoś. Wychodząc z hotelu zaliczyłaś przepiękną glebę. Każdy kto zna choć trochę Roksanę Szczepanik wie, że nie grzeszysz gracją. Siniaki na twoim ciele to nic nowego. Nawet kilka szwów na różnych częściach ciała przestało robić wrażenie na twoich znajomych. Na początku pytali co ci się stało. Jednak z czasem zrozumieli, że po prostu jesteś urodzoną niezdarą i nie ma na to żadnego lekarstwa. Wracając. Leżałabyś pewnie tak dłużej przed hotelem i rozpaczała nad marnością swojego żywota gdyby nie męski głos, który wyrwał cię z zamyślenia.
-Może w czymś pani pomóc? – zauważyłaś nad sobą całkiem przystojnego blondyna.
-W zasadzie to mi nie da się pomóc. Taki już mój urok, że jestem urodzoną niezdarą i lepiej trzymać się ode mnie z daleka. Więc jeśli życie ci miłe to lepiej uciekaj gdzie pieprz rośnie póki jeszcze możesz.
-Chyba jednak zaryzykuję – podał ci rękę by pomóc ci wstać ze śniegu.
-Dzięki.
-Spoko, nie ma za co. Swoją drogą całkiem efektowny upadek.
-To? To było nic. Całkiem efektowny upadek to zaliczyłam jakieś trzy miesiące temu jak niosłam tacę ze szklankami na imprezie. Nie dość, że zawartość połowy z nich wylądowała na mnie. To kilka z nich niestety się stłukło i wbiło mi się w ręce. Bez szwów się nie obyło.
-W takim razie miałaś rację z tym, że jesteś niezdarą.
-Właściwie nie wiem po co ci to mówię. Przecież wcale się nie znamy. Jeszcze raz dzięki za pomoc i na razie.
Widziałaś po minie chłopaka, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale odwróciłaś się w drugą stronę i tak po prostu sobie poszłaś. Może nie było to zbyt miłe z twojej strony, ale już taka jesteś. Pozwiedzałaś trochę miasto. Zjadłaś obiad w jednaj z knajpek, którą minęłaś po drodze i wróciłaś do hotelu bo zaczęło się robić coraz zimniej. Resztę dnia spędziłaś w swoim pokoju. Nie chciało ci się nawet wychodzić na kolację. Czas spożytkowałaś na czytaniu książki. Wciągnęła cię do tego stopnia iż zarwałaś pół nocy by koniecznie dokończyć ją dzisiaj gdyż byłaś bardzo ciekawa jak potoczą się losy głównych bohaterów. Następnego dnia obudziłaś się koło południa. W sumie nic dziwnego skoro położyłaś się około czwartej nad ranem. Szybko wykonałaś poranną toaletę i udałaś się w stronę hotelowej restauracji by zjeść śniadanie. Kiedy spokojnie zajadałaś się swoimi naleśnikami z owocami zobaczyłaś, że do pomieszczenia wchodzi chłopak, który wczoraj ci pomógł. Gdy tylko cię zobaczył skierował się w stronę stolika przy którym aktualnie siedziałaś.
-Miło, że znów się spotykamy.
-Tak rzeczywiście bardzo.
-Mogę się dosiąść?
-Jasne nie ma sprawy. Jeśli nie boisz się, że mój pech przejdzie na ciebie to śmiało siadaj.
-Chyba zaryzykuję – uśmiechnął się, musisz przyznać, że co jak co, ale uśmiech ma przepiękny.
Chwilę później obok stolika pojawiła się kelnerka, która szczerzyła się do twojego towarzysza niemiłosiernie. Ten poprosił ją o kawę i odwrócił się w twoją stronę.
-Pożerała cię wzrokiem.
-Daj spokój. Nawet na wakacjach nie dają człowiekowi spokoju.
-Wakacjach? Czyli przerwa w pracy?
-Można tak to nazwać. A ty czym się zajmujesz?
-Studiuję. Drugi rok prawa.
-Wow, ambitnie. Ale tak między nami nie boisz się, że z twoimi zdolnościami wywrócisz się podczas jakiegoś procesu i rozśmieszysz swoją niezdarnością całą salę rozpraw.
-Zabawne, naprawdę boki zrywać. Nie moja wina, że jestem taką niezdarą. Uwaga twój ulubiona kelnerka wraca – szepnęłam gdyż dziewczyna była już całkiem blisko.
Postawiła filiżankę z czarną cieczą i uśmiechnęła się mówiąc:
-Podać coś jeszcze?
-Nie dziękuję – chłopak uśmiechnął się jednak dziewczyna nadal stała obok nas – pomóc pani w czymś?
-Bo ja… czy mógłbyś dać mi autograf – wyciągnęła z kieszeni fartuszka notesik i długopis, chłopak wywrócił oczami, ale złożył swój podpis na kartce papieru.
-Coś jeszcze?
-Nie to wszystko. Bardzo dziękuję.
-Przyznaj się kim jesteś, że proszą cię o autografy?
-Tak się składa, że jestem siatkarzem.
-Sportowiec. Musisz być dobry w tym co robisz skoro w tak młodym wieku rozdajesz już autografy.
-Bez przesady nie jestem już taki młody – uśmiechnął się.
-No pochwal się. Musisz wiedzieć, że masz do czynienia z dziewczyną, która nie ma żadnego pojęcia o sporcie.
-Nie mów, że nie wiesz co to siatkówka.
-Bez przesady trochę wiem. Dwie drużyny, sześciu zawodników na boisku, gramy do 25 punktów, trzech wygranych setów.
-Czyli jednak nie jesteś taka zielona – zaśmiał się.
-Teoretyczne podstawy znam, ale jakbyś dał mi piłkę i kazał grać to pewnie szybciej bym się zabiła niż odbiła jakąkolwiek piłkę z moim szczęściem.
-W sumie racja.
-Teraz przyznaj się jak to się stało, że rozdajesz autografy. Widzę, że poznałam gwiazdę sportu.
-Bez przesady. Parę razy udało mi się załapać do reprezentacji polski, nic wielkiego.
-Nic wielkiego? Skromniutki jesteś, a na co dzień gdzie grasz?
-Dwa ostatnie sezony grałem w Warszawie, ale w tym przeniosłem się do Radomia.
-Żartujesz?
-Nie? Dlaczego pytasz?
-Jestem z Radomia. Aż dziwne, że jeszcze nigdy się nie spotkaliśmy.
-Faktycznie dziwne, ale spokojnie to da się nadrobić. Zapraszam cię na nasz najbliższy mecz. Zobaczysz mnie w akcji.
-No nie wiem, muszę to przemyśleć.
-Nie daj się prosić. Zgódź się – zrobił oczy kotka ze shreka, nie mogłam mu odmówić.
-Ok, zgodzę się, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Zdradzisz mi w końcu jak masz na imię mój wybawco – zaśmiałam się.
-Artur.
-Roksana.
-W takim razie Roksano co ty na to żebyśmy poszli razem na narty?
-A wiesz, że bardzo chętnie. Samej to w sumie nie bardzo chciałoby mi się iść, ale z tobą czemu nie.
-To za pół godziny przed hotelem.
-Jasne.

Gdy tylko wróciłam do pokoju złapałam za mojego ukochanego laptopa. Czym prędzej wpisałam wszystkie hasła, które skojarzyły mi się z moim nowym znajomym: Artur siatkówka Radom i nacisnęłam enter. Po kilku sekundach pierwszym hasłem wyświetlającym się był tytuł: Artur Szalpuk nowym nabytkiem Czarnych Radom. Kliknęłam w artykuł znajdujący się poniżej. Po krótkim oczekiwaniu wyświetliła mi się strona związana z siatkówką. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy było zdjęcie Artura, ten śliczny uśmiech i piękne oczy. Mówię wam dziewczyny jest na czym oko zawiesić. Przeczytałam artykuł, który zawierał krótki opis kariery siatkarza i najważniejsze osiągnięcia dwudziestojednolatka. Trzecie miejsce w Mistrzostwach Świata Kadetów, srebro Mistrzostw Europy Kadetów, brąz Ligi Europejskiej, brąz na Pucharze Świata. Jak na tak młodego człowieka jego osiągnięcia mogły zrobić wrażenie, szczególnie na kimś takim jak ja. Dla mnie szczytem możliwości na w-fie było trafienie do kosza piłką, co i tak nawiasem mówiąc udawało mi się niezwykle rzadko. Nim się spostrzegłam minęło piętnaście minut i zostało mi już tylko piętnaście żeby zdążyć na spotkanie z siatkarzem. Na szczęście szybkie szykowanie opanowałam do perfekcji i dziesięć minut później zjeżdżałam już windą na dół. O dziwo udało mi się pojawić przed budynkiem przed chłopakiem. Droga na stok minęła nam w całkiem przyjemnej atmosferze, nie brakowało nam tematów do rozmów, a wręcz przeciwnie buzie nie zamykały nam się nawet na chwilę. Trzeba przyznać, że Artur jest świetnym kompanem do rozmowy.  Przestaliście rozmawiać dopiero wtedy kiedy stanęliście na szczycie góry. Niepewnie odepchnęłaś się i zaczęłaś zjeżdżać w dół. Dawno nie jeździłaś na nartach kiedyś przyjeżdżałaś niemal co roku w góry na tydzień/dwa. Jednak po śmierci rodziców nie miałaś ochoty tak często tutaj wracać. To Kamila namówiła cię żeby przyjechać w góry na tydzień. Na początku zapierałaś się rękoma i nogami, że nie masz najmniejszej ochoty na wyjazd do Zakopca. Jednak twoja przyjaciółka nie chciała słyszeć słów sprzeciwu. Tak po prostu zarezerwowała wam miejsce w hotelu i zapłaciła zaliczkę żebyś nie mogła się już wykręcić. W pewnym momencie poczułaś, że zaczynasz tracić równowagę. Na nieszczęście obok ciebie znajdował się siatkarz, w którego uderzyłaś z impetem.
-Artur ja cię tak strasznie przepraszam. Nic ci się nie stało?
-Noga mnie boli.
-Noga? O mój Boże nie wybaczę sobie do końca życia jeśli przeze mnie coś ci się stało.
-Spokojnie, na pewno wszystko jest w porządku. Niepotrzebnie panikujesz.
-Ja nie panikuję. Poczekaj tutaj postaram się zorganizować jakąś pomoc.
-Nie mam zamiaru się stąd ruszać.
Godzinę później siedziałam na szpitalnym korytarzu i czekałam na chłopaka,  który siedział na izbie przyjęć. Kiedy wyszedł z pomieszczenia ku mojemu przerażeniu ujrzałam na jego nodze gips.
-O nie. Tylko nie to.
-Spokojnie. Wszystko w porządku. To tylko niegroźne złamanie.
-Niegroźne złamanie. Czy ty siebie słyszysz? Sezon w pełni, a ja wysyłam cię na przymusowy urlop od siatkówki – siatkarz uśmiechnął się – dlaczego ty się śmiejesz? Powinieneś na mnie nawrzeszczeć, a nie śmiać się.
-A może w sumie dobrze się stało. Przyda mi się trochę odpoczynku.
-Nie wierzę, ja po prostu nie wierzę w to co słyszę. Powinni ci zrobić jakieś dodatkowe badania bo chyba oprócz nogi ucierpiała jeszcze twoja głowa bo gadasz jak potłuczony.
-Naprawdę jest ok. Nie musisz się już tak zamartwiać. Choć wracamy do hotelu.
-Jeszcze raz cię przepraszam.
-To już chyba setny. Przestań mnie w końcu przepraszać. Każdemu mogło się zdarzyć.
-Mogło się zdarzyć każdemu, ale jak zwykle zdarza się mi. Powinnam zamknąć się w pokoju hotelowym i nie wychodzić stamtąd przez cały tydzień. Przynajmniej nie zrobiłabym nikomu nic złego.
-Spójrz na to z innej strony. Gdybyś tak zrobiła nie mielibyśmy szansy się poznać, a byłoby szkoda. Nie uważasz?
-Naprawdę nie jesteś zły?
-Nie jestem, ale jeśli jeszcze raz o to zapytasz to przysięgam, że nie odezwę się do ciebie do końca życia, a trochę mam zamiar jeszcze pożyć.
-Dobrze, ale jak wrócimy do Radomia zajmę się tobą.
-Nie ma mowy. Dam sobie sam radę.
-Z nogą w gipsie? Nie sądzę. Z resztą bez dyskusji, czy ci się to podoba czy nie zajmę się tobą.
-Widzę, że nie mam szans.
-Oj nie masz. Proponuję po prostu się zgodzić.
-Dobrze zgadzam się.

Te kilka dni, które zostało nam do powrotu spędziliśmy głównie u mnie w pokoju na oglądaniu filmów i rozmowie. Arturowi udało się nawet namówić mnie na obejrzenie kilku spotkań Plusligi i powiem wam, że siatkówka to całkiem fajna gra. Oczywiście kiedy poprosiłam chłopaka żeby włączył jakiś mecz, w którym on grał nie zgadzał się, ale ja i tak któregoś wieczora po jego wyjściu wyszukałam w internecie mecz Cerradu Radom. Muszę przyznać, że prezentował się niesamowicie. Może nie brylował w przyjęciu zagrywki bo czasami zdarzały mu się jakieś błędy, jednak zdecydowanie potrafił nadrobić nienajlepsze przyjęcie świetnym atakiem ze skrzydła. Tydzień mojego lenistwa minął niestety bardzo szybko i ani się obejrzałam, a musiałam już wracać do Radomia, tyle tylko, że tym razem drogi nie pokonywałam sama ponieważ towarzyszył mi siatkarz, którego do Zakopanego przywiózł kolega. Szalpuk upierał się, że nie chce mi robić kłopotu i wróci sam pociągiem. Jak się pewnie domyślacie bardzo szybko wybiłam mu ten pomysł z głowy. Po powrocie swój czas dzieliłam między uczelnię, a zajmowanie się siatkarzem. Artur codziennie mówił mi, ze  nie muszę aż tak się nim przejmować, ale ja czułam, że jestem mu winna pomoc. Mniej więcej miesiąc po naszym powrocie z Zakopanego zauważyłam, że powoli przestaję traktować Szalpuka jako kolegę, a zaczynam patrzeć na niego jak na faceta. Faceta, w którym no co tu kryć zakochiwałam się coraz bardziej z dnia na dzień. Bałam się tylko jednej rzeczy, że chłopak nie podziela moich uczuć, a ja znów zawiodę się na kolejnym przedstawicielu męskiej populacji. Uznałam jednak, że nie ma sensu kryć się ze swoimi uczuciami i wyznam wszystko chłopakowi. W końcu nic nie tracę, najwyżej jak zwykle zrobię z siebie idiotkę, a trzeba przyznać, że tą umiejętność opanowałam niemalże do perfekcji. Doskonale wiedziałam, że tego dnia Artur ma umówioną wizytę u lekarza więc postanowiłam działać. Postanowiłam, że uszykuję uroczystą kolację, a później powiem mu o swoich uczuciach. Gdy siatkarz wrócił do domu na stole czekało już jedzenie.
-Czym sobie zasłużyłem na takie powitanie?
-Bez przesady to nic takiego.
-Uważaj bo jeszcze się przyzwyczaję i będziesz musiała tutaj zamieszkać bo już cię nie wypuszczę – nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo chciałam zostać w tym mieszkaniu na zawsze, a co najważniejsze przy jego boku.
-Zdejmuj kurtkę i siadaj do stołu bo jedzenie ostygnie.
Pół godziny później usiedliśmy w salonie. Siatkarz zajął miejsce na kanapie, a ja usiadłam na fotelu naprzeciwko.
-Muszę ci o czymś powiedzieć.
-Wiedziałem, że za tą kolacją stoi jakaś sprawa. Mów o co chodzi – uśmiechnął się do mnie.
-Obiecaj mi, że nie będziesz mi przerywał.
-Dobrze obiecuję.
-Bo widzisz ja od dłuższego czasu nie miałam żadnego faceta.
-Poznałaś kogoś? – zapytał ze smutkiem w głosie.
-Miałeś nie przerywać.
-Przepraszam, mów dalej.
-Tak poznałam kogoś. Znamy się już od jakiegoś czasu. Na początku traktowałam go jak kolegę, znajomego z którym można pogadać, zwierzyć się, wypłakać, ale od jakiegoś czasu zaczęłam dostrzegać w nim mężczyznę, w którym mogę się zakochać. Jest przystojny, szarmancki, a co najważniejsze potrafi mnie rozśmieszyć, a uwierz mi nie każdemu to się udaje. Tyle tylko, że nie wiem czy on czuje to samo, a nie chciałabym po raz kolejny się rozczarować.
-To powiedz mu to, jeśli nie jest idiotą to doceni to jak wspaniała dziewczyna obdarzyła go uczuciem.
Chłopak wstał z kanapy i podszedł do okna. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Życzę wam szczęścia. Zdradzisz mi kim jest ten szczęściarz?
-Boże Artur jaki ty jesteś niedomyślny. Mówiłam o tobie Szalpuk – siatkarz momentalnie znalazł się obok mnie.
-Naprawdę?
-Zrozumiem jeśli nie podzielasz moich uczuć, nie będę mieć do ciebie żalu. Po prostu powiedz mi to teraz, a odejdę i… - nie pozwolił mi nawet dokończyć bo poczułam jego wargi na swoich. Pocałunek był delikatny – czy to oznacza?
-Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Już wtedy przed hotelem wiedziałem, że postaram się zrobić wszystko żebyś zwróciła na mnie swoją uwagę. Opłacało się nawet złamać nogę.
-Debil.
-Może i debil, ale za to twój – podsumował i pocałował mnie po raz kolejny.

Własnie tak dzięki mojemu pechowi i wrodzonej gracji zdobyłam miłość swojego życia. 


Z góry przepraszam za wszystkie błędy, jeśli takowe są, ale nie czuję się dzisiaj najlepiej, a chciałam coś wam w końcu podrzucić, bo nie oszukujmy się musieliście trochę poczekać na nową historię. Mam nadzieję, że ta krótka opowiastka was nie zawiodła. Liczę na szczere komentarze. Postaram się do poniedziałku opublikować jeszcze jedną historię, o ile znajdę czas na jej napisanie. Bo pomysł już mam :D zakiełkował niedawno w mojej głowie. 


Polecam serdecznie przesłuchać:
i głosować na MARGARET w eliminacjach o według mnie zasługuje na to żeby reprezentować nasz kraj na tym konkursie :)



CZYTASZ - KOMENTUJESZ - TO MOTYWUJE :)

niedziela, 27 grudnia 2015

One part 2 (nie pozwolę by ktokolwiek skrzywdził moją najukochańszą księżniczkę)

Kiedy miałam 10 lat zmarł twój ojciec. To z nim byłam zawsze bardziej związana. Oczywiście kochałam swoją matkę jednak to ojciec zawsze był przy mnie. Kiedy miałam 6 lat i złamałam rękę to on siedział ze mną w szpitalu i cały czas powtarzał, ze wszystko będzie dobrze. Gdy leżałam w łóżku z gorączką to on gotował mi rosół, pilnował żebym nie zapomniała połknąć leków i wypić niedobrego gorzkiego syropu. Gdzie wtedy była moja matka? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista – w pracy. To ona była dla niej najważniejsza. Czasami miałam wrażenie, że swoją pracę kocha bardziej ode mnie – swojej jedynej córki. Rzadko kiedy zdarzały się sytuacje w których miała czas na zwyczajne posiedzenie ze mną  przy lekcjach czy obejrzenie telewizji. Praktycznie całymi dniami nie było jej w domu, a kiedy już wracała tłumaczyła mi, że jest strasznie zmęczona, a ja jestem przecież już dużą dziewczynką i powinnam doskonale to rozumieć. Nie rozumiałam. Nie wiedziałam jak można w ogóle nie chcieć spędzać czasu ze swoim jedynym dzieckiem. Na szczęście tata zawsze był przy mnie. Wiedziałam, że jeśli tylko będę czegoś potrzebowała to on zawsze mi pomoże. Zawsze będzie przy mnie. Tego dnia rodzice bardzo się pokłócili. Nie wiedziałam o co. Słyszałam tylko strzępki rozmów. Po jakimś czasie usłyszałam odgłos trzaśnięcia drzwiami wejściowymi, a do mojego pokoju weszła matka. Zdziwiła się kiedy zobaczyła mnie zapłakaną na podłodze z ulubionym miśkiem pod ręką.
-Kochanie nie płacz. Wszystko w porządku.
-Dlaczego tatuś wyszedł?
-Tatuś musiał na chwileczkę wyjść, ale na pewno zaraz wróci. Chodź na dół obejrzymy jakąś bajeczkę.
Siedziałyście już dość długo przed telewizorem, a tata nadal nie wracał. Zaczęłaś się martwić.
-Mamusiu dlaczego tata jeszcze nie wraca. Obiecał mi, że poczyta mi przed snem.
-Ja ci poczytam.
-Nie! Tata miał mi poczytać. Ty nie umiesz opowiadać bajek.
-Nie tym tonem smarkulo. Natychmiast do swojego pokoju – gdy wchodziłaś po schodach usłyszałaś dźwięk telefonu. Nie wiesz dlaczego, ale zatrzymałaś się w pół kroku. Nie mogłaś uwierzyć w to co później usłyszałaś – nie to nie możliwe. Jest pani pewna, że chodzi o mojego męża? Dobrze, dziękuję – usłyszałaś odgłos spadającego aparatu telefonicznego, a później szloch matki. Niepewnie weszłaś znów do salonu i przytuliłaś się do swojej rodzicielki.
-Mamusiu co się stało? – zapytałaś ze łzami w swoich przepięknych, dużych czarnych oczach.
-Tatuś miał wypadek.
-Jaki wypadek? Musimy jechać do szpitala, na pewno nie chce być teraz sam. Wezmę dla niego mojego ulubionego misia, od razu poczuje się lepiej.
-Kochanie nie możemy do niego pojechać.
-Dlaczego? Tata na pewno chciałby żebyśmy były przy nim.
-Nie możemy do niego pojechać bo tatuś nie żyje.
-Mamusiu to niemożliwe. To na pewno nie tata, zobaczysz za chwilę wróci.
Nie chciałaś przyjąć tego do wiadomości. Z następnych kilku dni nie pamiętasz za wiele. Jedynym wspomnieniem, które już na zawsze zostanie w twojej pamięci jest obraz twojego ukochanego taty leżącego w trumnie. Nie wyglądał tak jak zawsze. Odkąd pamiętasz zawsze się uśmiechał, a teraz był taki poważny. Wyglądał jakby spał. Cały czas miałaś nadzieję, że zaraz się obudzi i przytuli cię mocno do siebie, że to wszystko okaże się tylko złym snem, z którego zaraz się obudzisz. Jednak w momencie, w którym trumna z ciałem twojego ojca zjeżdżała w dół zrozumiałaś, że to nie jest sen, że już nigdy więcej nie przytulisz się do swojego ukochanego taty, nigdy więcej nie zjecie razem waszych ulubionych waniliowych lodów, nie pójdziecie razem do kina. Zdałaś sobie sprawę z tego, że zostałaś na tym świecie sama z mamą. Nie miałaś pojęcia jak to wszystko się teraz ułoży.  Rok później wasze życie znów obróciło się o 180 stopni. Do mieszkania wprowadził się nowy partner  twojej matki. Na początku wydawał ci się całkiem spoko. Dopiero po jakimś czasie zaczął pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Kiedy twojej matki nie było w domu krzyczał na ciebie, upokarzał na każdym możliwym kroku. Bałaś się powiedzieć o wszystkim mamie. Bałaś się tego, że po prostu najzwyczajniej w świecie ci nie uwierzy. Dlatego znosiłaś te wszystkie upokorzenia z zaciśniętą szczęką marząc by jak najszybciej zaszyć się bezpiecznie w swoim pokoju. Niestety jak się później okazało to był tylko początek. Pewnego dnia wróciłaś wcześniej ze szkoły. Andrzej był już w domu. Jak zwykle siedział na kanapie przed telewizorem. Zawołał cię do siebie i poprosił żebyś usiadła obok niego.
-Kochanie chciałbym cię przeprosić. Wiem, że nie zachowuję się w stosunku do ciebie za dobrze, ale musisz zrozumieć. Nigdy nie miałem doczynienia z dzieckiem w takim wieku – mówiąc to położył swoją rękę na moim kolanie.
-Nic się nie stało. Czy mógłbyś wziąć rękę?
-Dlaczego kochanie? Nie podoba ci się? – zaczął sunąć ręką w stronę mojego uda – zobaczysz, że ci się spodoba – uśmiechnął się do mnie i próbował pocałować. Na szczęście udało mi się wyrwać i uciec na górę do swojego pokoju. Niestety Andrzej pobiegł za mną i kiedy próbowałam zamknąć drzwi wstawił nogę między nie.
-Myślałaś, że tak łatwo mi uciekniesz? Ja się tak łatwo nie poddaję – zobaczyłam wtedy w jego oczach coś dziwnego – teraz będziesz grzeczną dziewczynką i zrobisz wszystko to o co cię poproszę. Pewnie wszystkie już wiecie co się później stało. Nie chcę o tym teraz pisać bo zwyczajnie nie mam wystarczająco dużo siły żeby wspominać to wydarzenie. Jak brutalnie zachował się wtedy Andrzej bezczeszcząc moją kobiecość. Najgorsze w tym wszystkim było to, że taka sytuacja powtarzała się co tydzień, czasami nawet dwa, trzy razy w tygodniu. Nienawidziłam kiedy mama wyjeżdżała na kilkudniowe delegacje bo wtedy zawsze zostawiała mnie z Andrzejem mówiąc, że on na pewno bardzo dobrze się mną zajmie. Rzeczywiście dobrze się mną zajmował. Wtedy praktycznie co noc przychodził do mojego pokoju, wchodził do mojego łóżka i brał to co chciał. Na początku próbowałam się bronić, jednak z czasem przestałam bo nie miało to najmniejszego sensu, a on tylko bardziej się nakręcał. Wszystko to toczyło się do dnia moich piętnastych urodzin. Wtedy postanowiłam, że nie dam rady tak dłużej. Postanowiłam powiedzieć o wszystkim mamie. Niestety nie przewidziałam jej reakcji.
-Mamo musimy porozmawiać.
-Kochanie o czym chcesz porozmawiać?
-Muszę ci o czymś powiedzieć.
-Tak?
-Bo Andrzej on wcale nie jest dla mnie taki miły gdy ciebie nie ma.
-Co przez to rozumiesz córeczko?
-Bo Andrzej praktyczni zawsze kiedy ciebie nie ma przychodzi do mnie w nocy, kładzie się ze mną na łóżku i dotyka.
-Co chcesz mi przez to powiedzieć?
-On mnie molestuje mamo.
-Kochanie na pewno coś ci się pomyliło.
-Nic mi się nie pomyliło.
-Idź do swojego pokoju i przemyśl to wszystko co powiedziałaś. Nieładnie tak oskarżać niewinnych  ludzi.
-Nienawidzę Cię. Nie wiem jak możesz mi nie wierzyć. Jestem twoją jedyną córką.
Po tej rozmowie poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy pierwszą lepszą torbę, w którą spakowałam trochę swoich  ubrań i moje oszczędności. Chwilę później niewiele myśląc wyszłam ze swojego pokoju i zbiegłam po schodach.
-Gdzie się wybierasz? – w progu kuchni stanęła moja mama.
-Myślę, że nie ma tu już dla mnie miejsca. Wybrałaś Andrzeja. Okej rozumiem. Życzę szczęścia o mnie się nie martw. Ja sobie jakoś na pewno poradzę.
-Córeczko…
-Nie nazywaj mnie tak. Od dzisiaj już nie masz córki pamiętaj o tym.
Jedyną osobą do której mogłam się udać była cioteczna siostra mojego taty. Miałam nadzieję, że zechce przyjąć mnie pod swój dach. Tym bardziej, że zawsze nie bardzo lubiły się z moją matką. Kupiłam na dworcu bilet do Rzeszowa i kilka godzin później stałam już pod drzwiami mieszkania cioci Agnieszki. Gdy otworzyła mi drzwi była bardzo zdziwiona.
-Iza? Co ty tutaj robisz.
-Mogę wejść?
-Jasne. Oczywiście, wchodź. Rozbierz się i chodź porozmawiamy w salonie.
-Dzięki.
-Zrobię herbatę, a ty się rozgość.
Ciocia nie miała swoich dzieci. Kilka lat temu rozwiodła się ze swoim mężem, który ją zdradził i do tej pory nie znalazła sobie nikogo z kim chciałaby iść przez życie.
-Proszę kochanie, a teraz powiedz mi co cię do mnie sprowadza – podała mi kubek z gorącą czekoladą.
-To miło, że pamiętałaś – uwielbiałam gorącą czekoladę, mogłabym pić ją litrami.
-Nigdy nie zapomnę. Dlaczego przejechałaś taki kawał drogi sama? – momentalnie w moich oczach pokazały się łzy – kochanie co się dzieje – Agnieszka od razu usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem.
-Musiałam odejść z domu. Ja już dłużej tak nie mogę ciociu.
-Co się dzieje kochanie?
-Andrzej on przychodzi do mnie w nocy i… - wybuchłam płaczem, wszystkie skrywane emocje w tym momencie puściły, nie mogłam opanować swojego płaczu.
-Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że on cię molestuje? – wybuchnęłam jeszcze gorszym szlochem – mówiłaś o tym mamie?
-Dzisiaj jej o wszystkim powiedziałam, a ona tak po prostu stanęła po stronie tego typa. Ja już tak dłużej nie mogę. Rozumiesz mnie ciociu?
-Rozumiem. Możesz u mnie zostać tak długo jak tylko zechcesz. Sądzę, że powinnyśmy zgłosić tą sprawę na policji.
-Ale ja nie chcę nikomu o tym opowiadać.
-Rozumiem, ale on nie powinien zostać bezkarny.
-Nie jestem na to gotowa.
-Obiecuję Ci, ze zawsze będę przy tobie tylko musisz zgodzić się złożyć zeznania.
-Ale on na pewno będzie chciał się zemścić.
-Nie pozwolę mu na to. Nie powinien w ogóle nawet przez chwilę myśleć o czymś takim.
Po długich namowach dałam się przekonać cioci do złożenia zeznań. Gdy tylko powiedziałam wszystko policjantowi, który mnie przesłuchał od razu zapewnił mnie, że Andrzej poniesie odpowiednią karę za to co mi robił. Tak też się stało dwa miesiące po moim przyjeździe do cioci odbyła się rozprawa podczas, której uznano go winnego. Wyrok, który usłyszałam był najpiękniejszą rzeczą jaka zdarzyła mi się ostatnio w życiu. Co prawda nie zwróci mi to mojej krzywdy, ale chociaż w jakimś stopniu czuję się, że udało mi się na nim odegrać. Mama nie potrafiła mi uwierzyć, cały czas uważa, że to ja w tej sytuacji jestem tą złą, a Andrzej jest niewinny. Nie wiem jak moja własna matka może mieć o mnie takie zdanie. Nigdy jej nie oszukałam. Fakt może nie miałyśmy ze sobą dobrych kontaktów, ale w końcu jestem jej córką. Najważniejszą osobą w jej życiu – przynajmniej tak powinno być, jak było to się później okazało. Na szczęście matka zgodziła się na to żeby zaopiekowała się mną Agnieszka i tak do teraz mieszkam razem z nią w Rzeszowie.  Od tamtego wydarzenia minęło 5 lat. Teraz jestem studentką i staram się zapomnieć o wszystkich przykrych doświadczeniach z mojego życia. Niby wszystko jest już w porządku, ale nie potrafię się otworzyć przed żadnym chłopakiem. Po tym wszystkim mam wrażenie, że każdy z nich może okazać się taki sam jak Andrzej.
-Kochanie mam dla Ciebie niespodziankę – pomachała mi przed oczami biletami.
-Co to?
-Załatwiłam dwa bilety na najbliższy mecz Asseco Resovii.
-Dobrze wiesz, ze nie przepadam za siatkówką.
-No to chyba będziesz musiała polubić bo załatwiłam ci rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko oficjalnego fotografa Mistrza Polski Asseco Resovii Rzeszów.
-Żartujesz sobie prawda? Powiedz, ze żartujesz.
-Ani trochę. Jeśli dobrze pójdzie już jutro będziesz miała pracę i to nie byle jaką. I proszę Cię kochanie nie marudź. Każdy początkujący fotograf chciałby dostać taka szansę na początku kariery.
-Dziękuję ciociu, nie wiem jak Ci się odwdzięczę – chociaż nie przepadałam za siatkówką w głębi serca cieszyłam się z tego, że mogę dostać ta pracę.
-Ja chyba wiem jak. Wystarczy, że będziesz mi załatwiać bilety na mecze i jesteśmy kwita.
-Masz to jak w banku.
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie bo już po szóstej rano. Nie mogłam spać. Cały czas myślałam o tym jaką szansę dostałam od losu. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie gorące kakao.
-Kochanie dlaczego już nie śpisz. Przecież rozmowę masz dopiero o jedenastej.
-Nie mogę spać. Boję się, że kiedy zasnę to wszystko okaże się tylko snem.
-Kochanie to nie sen – podeszła do mnie z uśmiechem i przytuliła serdecznie.
-Może skoro już nie śpię pójdę pobiegać. W końcu mam jeszcze kupę czasu.
-Idź, idź słonko. Ja w tym czasie przygotuje coś na śniadanie.
Poszłam szybko przebrać się na górę i chwilę później wybiegałam już z naszego osiedla kierując się w stronę parku. Po tych wszystkich wydarzeniach, które mnie spotkały zaczęłam bardzo często biegać. Zauważyłam, ze to w jakiś sposób mnie odpręża. Jestem wtedy tylko ja i muzyka grająca z mojej ulubionej mp4. Kochałam to uczucie satysfakcji po przebiegnięciu kilku kilometrów. To przyjemne uczucie zmęczenia i świetnie wykonanej roboty. Biegłam przed siebie aż w pewnym momencie wpadłam z impetem na kogoś. Odbiłam się od umięśnionej klatki piersiowej osobnika płci przeciwnej i wylądowałam na ścieżce.
-Przepraszam bardzo. Nic ci się nie stało – kiedy podniosłam głowę ujrzałam nad sobą przepiękne czekoladowe oczy wpatrujące się we mnie.
-To ja przepraszam, zamyśliłam się i nie zauważyłam, że biegniesz.
-Nie to moja wina. Powinienem z daleka zobaczyć taką piękną istotę jak ty. Daj rękę pomogę ci wstać – podał mi dłoń, którą bez wahania złapałam. Kiedy chciałam stanąć na nogi poczułam ból w lewej kostce.
-Cholera – mruknęłam pod nosem.
-Coś się stało?
-Nie wszystko w porządku – próbowałam stanąć na lewej stopie ale nie dałam rady.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak. Kostka? – kiwnęłam głową – usiądź zobaczę co się stało, dotknął mojej kostki. Nie wiem dlaczego, ale gdy tylko poczułam jego dotyk po całym moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
-I co?
-Na moje oko niestety skręcona kostka, ale powinien to obejrzeć lekarz.
-Świetnie, ze też to musiało stać się akurat dzisiaj. Na pewno nie zdążę na tę rozmowę. Ze szpitala na Podpromie jest ładny kawałek drogi – mruknęłam sama do siebie.
-Czy ja dobrze usłyszałem, że mówiłaś coś o Podpromiu?
-Tak. Mam tam dzisiaj umówioną rozmowę w sprawie pracy na 11, ale teraz to już na pewno na nią nie zdążę.
-A więc to ty masz zostać naszym nowym fotografem.
-Naszym? O czym ty mówisz?
-Tak się składa, ze jestem jednym z zawodników Asseco. Nikołaj Penchev.
-Izabela Michalczyk, ale mów mi po prostu Iza. Przepraszam, ze Cię nie poznałam, ale po prostu nie interesuję się siatkówką.
-W takim razie dlaczego starasz się o etat fotografa klubu siatkarskiego?
-Tak jakoś wyszło.
-Wiesz co mieszkam tutaj niedaleko. Pobiegnę po samochód, przyjadę gdzieś tu bliżej. Pojedziemy do szpitala, a później zawiozę cię na halę. Co ty na to?
-Nie mogę zabierać ci twojego cennego czasu. Nie jesteś mi nic winien. To ja na ciebie wpadłam. Sama jestem sobie winna.
-Nie mów tak. Nie masz nic do gadania. Za pięć minut jestem. Nie ruszaj się stąd. Rozumiemy się?
-Tak jest – uśmiechnęłam się do niego.
-No i to rozumiem.
Kilka minut później siatkarz pojawił się znów obok mnie. Mimo moich protestów wziął mnie na ręce i przeniósł do samochodu by po chwili zasiąść ponownie za kierownicą samochodu.
-Mogłeś coś sobie uszkodzić.
-Chyba żartujesz? Na treningu podnoszę większe ciężary. Jesteś lekka jak piórko.
-Wcale nie. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś ci się stało.
-A ja sobie gdyby coś gorszego stało się z twoją kostką. Poza tym nie ma o czym gadać. Teraz trzeba na szybko coś wymyślić żeby przyjęli cię bez kolejki bo wtedy na pewno nie zdążymy na czas na Podpromie.
-Masz jakiś pomysł?
-A wiesz, że chyba mam. Tylko obiecaj, że zdasz się na mnie i nie będziesz protestować.
-Jeśli dzięki temu jakimś cudem ominiemy kolejkę to jestem gotowa zgodzić się na wszystko.
-Uważaj bo wezmę twoją deklarację na poważnie.
-Penchev ty idioto – zdzieliłam go po głowie ponieważ znów wziął mnie na ręce.
Weszliśmy do szpitala i stanęliśmy przy recepcji.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc? – odezwała się kobieta nawet na nas nie spoglądając.
-Moja narzeczona chyba skręciła kostkę – spojrzałam na niego jak na idiotę „narzeczona” phi. Nie wiem co on sobie myśli.
-Proszę zabrać numerek i ustawić się w kolejce.
-Tylko wie pani my nie za bardzo mamy czas żeby czekać.
-Tak wiem każdy tak mówi. Niestety to tak nie działa. Trzeba swoje odczekać.
-Może jednak dałoby się coś zrobić?
-Przecież mówię, że nic nie poradzę – dopiero wtedy spojrzała w górę. Gdy zobaczyła  kto przed nią stoi uśmiechnęła się.
-To jak naprawdę nie da się nic zrobić. Wie pani śpieszę się na trening, a moja narzeczona jest fotografem drużyny. Przez moją nieuwagę skręciła kostkę. Trener zabije mnie kiedy spóźnimy się na trening. Może jednak da się to jakoś przyspieszyć pani Marzeno – odczytał imię z wizytówki.
-Zobaczę co da się zrobić – zostawiła nas na chwilę samych i weszła do gabinetu znajdującego się obok.
-Nieźle żeś to sobie wymyślił powiem ci. Narzeczona – prychnęłam
-Cicho bo jeszcze usłyszy - zaśmiał się siatkarz.
-Proszę niech państwo wejdą po tym pacjencie – uśmiechnęła się do chłopaka.
-Dziękujemy pani bardzo, ratuje nam pani życie.
-Nie ma za co. Dla takiej gwiazdy to sam zaszczyt.
Wizyta minęła bardzo szybko. Okazało się, że kostka jest dość poważnie skręcona i nie powinnam jej przemęczać, dlatego dostałam od lekarza kule, które miały pomóc mi w codziennym funkcjonowaniu. Oprócz tego dostałam receptę na jakieś leki, które miałam sobie koniecznie wykupić. Kiedy mieliśmy wychodzić chciałam wyjść sama z pomocą kul. Oczywiście chłopak nie pozwolił mi na to i znów wziął mnie w swoje wysportowane ramiona.
-Naprawdę się przedźwigasz.
-Nic mi nie będzie. Mam wyrzuty sumienia, ze to wszystko przeze mnie. Gdybym na ciebie nie wpadł nie wylądowałabyś w szpitalu i nie skręciłabyś kostki.
-Już ci mówiłam, że to nie twoja wina. To ja jestem nieuważna. Nie musisz się mną przejmować. Naprawdę dam sobie radę. Zawsze daję więc teraz też sobie poradzę.
-Nawet nie próbuj mnie spławiać i tak ci pomogę.
-Ok. umówmy się tak, ze zawieziesz mnie na Podpromie, a ja później już sobie poradzę.
-Chyba nie myślisz, ze cię tak zostawię.
-Na pewno masz lepsze zajęcia niż zajmowanie się taką niezdarą jak ja.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale odstawisz mnie grzecznie pod halę. Ewentualnie pokażesz mi gdzie jest gabinet prezesa, a potem się pożegnamy.
-Skoro tak chcesz – dał w końcu za wygraną.
Na szczęście udało mi się przyjechać na spotkanie punktualnie, a nawet kilka minut wcześniej. Dzięki siatkarzowi zaoszczędziłam jeszcze trochę czasu który musiałabym zmarnować na znalezienie gabinetu prezesa klubu.
-Nawet  nie wiem jak mam ci dziękować.
-Nie musisz mi dziękować. To normalne, że ci pomogłem.
-Uwierz mi nie dla każdego.
-Trzymam kciuki żeby się udało. Fajnie byłoby mieć taką ładną panią fotograf – czułam jak po wypowiedzeniu tych słów moje policzki zapłonęły.
-Jeszcze raz dziękuję za wszystko – uśmiechnęłam się do siatkarza, a po chwili zapukałam do drzwi. Rozmowa minęła w bardzo miłej atmosferze. Okazało się, ze była w sumie tylko formalnością ponieważ prezes zasięgnął już opinii u moich wykładowców, którzy zgodnie stwierdzili, że jestem wprost idealną osobą na to stanowisko. Pokazali mu kilka moich prac, które strasznie mu się spodobały. Po wstępnej rozmowie prezes położył przede mną egzemplarz umowy, który miałam dokładnie przeczytać. Nie znalazłam w niej nic co mogłoby wzbudzić moje wątpliwości więc po dokładnym przeczytaniu od razu złożyłam swój podpis w odpowiednim miejscu. Tak oto stałam się oficjalnym fotografem Asseco Resovii Rzeszów w sezonie 2015/2016. Pożegnałam się z prezesem i w doskonałym humorze wyszłam z jego gabinetu. Ku mojemu zdziwieniu na krześle naprzeciwko drzwi siedział nie kto inny tylko Penchev we własnej osobie.
-Chyba nie muszę pytać czy się udało, twoja mina zdradza wszystko.
-Aż tak to po mnie widać?
-Godzinę temu nie byłaś taka rozpromieniona.
-Może nie miałam powodu w końcu jakiś nieuważny siatkarz na mnie wpadł uszkadzając mi tym samym kostkę.
-Ja ci dam nieuważny – zaczął mnie łaskotać. Na swoje nieszczęście miałam straszne łaskotki.
-Błagam przestań – wydusiłam.
-Niech ci będzie – zostawił mnie w końcu w spokoju.
-A właściwie dlaczego nadal tutaj siedzisz? Miałeś zająć się sobą.
-Chyba nie uwierzyłaś w to, ze tak po prostu cię tutaj zostawię. Czekałem, żeby zawieźć cię do domu, ale najpierw jedziemy do jakiejś restauracji uczcić twój sukces.
W restauracji okazało się, że interesujemy się podobnym rzeczami, czytamy te same książki, uwielbiamy te same filmy. Jak się pewnie domyślacie nie skończyło się na jednej kawie. Zaczęliśmy się regularnie spotykać. Najpierw jako przyjaciele, z czasem jednak zauważyłam, ze patrzę na niego nie jak na przyjaciela tylko mężczyznę. Mężczyznę, który mógłby zostać moim chłopakiem, mężem, a nawet ojcem moich dzieci. Jednak bałam się gdy powiem mu o swojej przeszłości i o tym co do niego czuję zostawi mnie. Zostawi mnie z tym wszystkim samą. Bałam się odrzucenia. Wiedziałam, że jeśli nie daj Boże tak by się stało nie zaufam już żadnemu facetowi. O swoich rozterkach powiedziałam Agnieszce. Gdyby nie ona z pewnością nie odważyłabym się powiedzieć o wszystkim Penchevowi. Teraz  z głębi serca jej za to dziękuję bo okazało się, że Penchev już dawno przestał widzieć we mnie przyjaciółkę, a zauważył kobietę w której notabene się zakochał. Kiedy usłyszałam te słowa z jego ust stałam się najszczęśliwszą kobietą na całej ziemi. Oczywiście powiedziałam mu o tym co zdarzyło się w moim życiu gdy byłam jeszcze dzieckiem. Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Gdy skończyłam mu opowiadać o tym co przeżyłam przytulił mnie do siebie z całej siły, czule pocałował i powiedział słowa, których nie zapomnę do końca życia:
„od tego momentu to ja jestem twoim rycerzem na białym koniu i nie pozwolę by ktokolwiek skrzywdził moją najukochańszą księżniczkę”

Od naszego pamiętnego zderzenia w parku minęły cztery lata. Od dwóch lat jesteśmy z Nicolayem szczęśliwym małżeństwem. Rok temu powitaliśmy na świecie nasze pierwsze dziecko - Marcelinkę. Nico nadal gra w Rzeszowie i jest podstawowym zawodnikiem klubu. Ja nadal jestem fotografką Resovii, oczywiście musiałam zrobić sobie małą przerwę przez okres ciąży, ale dwa miesiące po urodzeniu naszej córeczki znów pojawiłam się na hali z moim ukochanym aparatem w dłoni. Kto by pomyślał, że przypadkowe spotkanie stanie się początkiem takiej pięknej historii. 



KONIEC


Matko z ojcem wreszcie dałam radę skończyć tego parta. Pisałam go w mękach i bólu od września. W sumie sama nie wiem dlaczego aż tak długo. W ciągu trzech miesięcy napisałam 3,5 strony, a dzisiaj 6,5 i wreszcie skończyłam. Mam nadzieję, że efekt jest w miarę zadowalający. Jak zwykle na początku miało to wyglądać zupełnie inaczej niż jest no ale cóż :D Proszę was o szczere komentarze. Czy mam brać się za pisanie kolejnego parta czy raczej sobie odpuścić? 

Pozdrawiam serdecznie 

PS. życzę wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, dużo, dużo zdrowia, pogody ducha, uśmiechu na codzień, a kibicom naszej reprezentacji i siatkarzom życzę awansu na igrzyska z turnieju w Berlinie. 

do napisania ZAKOCHANA W SIATKÓWCE

niedziela, 8 listopada 2015

One part 1 (Polacy chyba też mogą przyjeżdżać do Włoch?)

Kolejny szary, nudny dzień, a ty jak zwykle musisz od samego rana siedzieć w pracy. W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że jest sobota. Ludzie w twoim wieku leżą sobie teraz w łóżkach albo jedzą śniadanie. Ale cóż taki już twój los nic na to nie poradzisz. To nie twoja wina, że rodzice zachowywali się tak jak się zachowywali. Zamiast jedzenia dla ciebie woleli kupić kolejną butelkę wódki dla siebie. Odkąd pamiętasz nie mogłaś doczekać się dnia twoich osiemnastych urodzin. Dokładnie wtedy spakowałaś wszystkie swoje rzeczy, których i tak nie miałaś za dużo, bo niby skąd. Za jedyne pieniądze, które miałaś kupiłaś bilet lotnicy i wyleciałaś do Włoch. Na początku nie było ci łatwo jednak z czasem znalazłaś w miarę dobrą pracę w restauracji i z trudem, co prawda, ale udawało ci się przetrwać do pierwszego dnia następnego miesiąca. Dokładnie dzisiaj mijają trzy lata od twojego wjazdu z Polski. Nie wiesz, co się dzieje z twoimi rodzicami. Ba ty nawet nie wiesz czy oni nadal żyją. Dobra koniec tych rozmyślań. Dobiega końca czas twojej pracy, ale ty nie masz najmniejszej ochoty wracać do pustego mieszkania. Siadasz po drugiej stronie baru i postanawiasz zatopić swoje smutki w alkoholu. Po jakimś czasie przysiada się do ciebie jakiś facet.
-Taka ładna dziewczyna, a siedzi tutaj sama – mówi po angielsku
-No pięknie! Jeszcze tego mi kurwa brakowało!
-Polka?! – dziwi się
-Tak Polka. Co w tym dziwnego? Polacy chyba też mogą przyjeżdżać do Włoch?
-Jasne, że tak. A mogłabyś mi powiedzieć, co takiego cię tutaj sprowadza?
-Nie twoja sprawa!
-Nie denerwuj się. Nie chcesz to nie mów, ale może masz ochotę pójść ze mną na jakąś imprezę?
-W sumie, czemu nie i tak nie mam nic ciekawszego do roboty – sama się sobie dziwisz, że tak łatwo się zgadzasz
Nie wiele pamiętasz z tego wieczora. Następnego dnia obudziłam się w nie swoim domu w łóżku tego faceta. Wiecie, co jest najlepsze? Ten facet to Zbigniew Bartman. Musiałam być wczoraj nieźle wstawiona skoro go nie poznałam. Czym prędzej zebrałam wszystkie swoje ubrania i wyszłam z mieszkania. Boże, jaka ze mnie idiotka, ale w sumie sama jestem sobie winna. Zamówiłam taksówkę, która zawiozła mnie pod sam dom. Weszłam pod prysznic i zmyłam z siebie wszystkie zdarzenia dnia wczorajszego.

2 miesiące później
Od naszego ostatniego spotkania minęły dwa miesiące. Cały czas myślę o Zbyszku. Widziałam go zaledwie raz w życiu, ale przez ten czas zdołał nieźle zawrócić mi w głowie. Czy to możliwe, że zakochałaś się w człowieku, którego widziałaś raz w życiu? Nad czym ty się w ogóle zastanawiasz? Może dla ciebie było to coś poważnego, ale dla niego byłaś pewnie tylko kolejną laską, którą zaliczył. Od jakiegoś czasu źle się czuję. Mam zawroty głowy, nudności i kilka razy zdarzyło mi się nawet wymiotować. Umówiłam się na wizytę u lekarza. Zgadnijcie, czego się dowiedziałam? Tak dokładnie jestem w ciąży. Ten idiota mnie zapłodnił. Chyba będę musiała usunąć to dziecko. Tylko skąd ja wezmę kasę na skrobankę?

4 miesiące później
Dzisiaj jest mój ostatni dzień w pracy. Nie powinnam się już przemęczać, bo jestem w szóstym miesiącu ciąży. Zdecydowałam, że urodzę to dziecko ono nie jest niczemu winne. Nie jego wina, że ludzie, którzy go poczęli są tak głupi, a ono jest tylko i wyłącznie wpadką – nazwijmy rzeczy po imieniu. Kiedy wychodziłam z restauracji wpadłam na kogoś.
-Przepraszam panią najmocniej.
-Nic się nie stało.
-Natalia?
-Zbyszek?
-Co ty tutaj robisz?
-Pracowałam tutaj, ale musiałam przerwać pracę – dopiero teraz ujrzał twój mocno zaokrąglony brzuszek.
-Czy to… czy to jest moje dziecko?
-Jakby ci to powiedzieć…
-Najprościej tak czy nie?
-Tak – ku mojemu zdziwieniu wcale się nie zdenerwował tylko wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w koło jak głupi.
-Puść mnie wariacie.
-Szukałem cię, ale w żadnym z klubów nikt o tobie nie słyszał.
-Może, dlatego, że nie chodzę do klubów, a teraz to już tym bardziej – zaśmiałam się. A dlaczego nie przyszedłeś tutaj?
-Nie pomyślałem o tym, że mogłaś tutaj pracować.
-Oj to ty już lepiej nie myśl, bo nie wychodzi ci to za dobrze.


4 lata później
-Michaś posprzątaj zabawki, bo zaraz tatuś wróci z treningu i będzie obiad.
-Dobrze mamo.
-Już jestem. Co moje kochane słońca robiły jak mnie nie było?
-Nic ciekawego.
-Mam nadzieję, że się nie przemęczałaś? – pogładził mnie po brzuszku.
-Oczywiście, że nie.
-Tata! – z pokoju przybiegł Michałek
-Chodź pomożemy mamie, nie powinna się przemęczać.
***
Dzień moich 21 urodzin zmienił bardzo wiele w moim życiu. Teraz jestem szczęśliwą żoną Zbyszka, mamą Michasia, a lada dzień na świat przyjdzie nasza córeczka. Mam nadzieję, że wszyscy razem będziemy szczęśliwi, a za kilkanaście lat razem ze Zbyszkiem doczekamy się wnuków.

 ____________________________________________________________________________

Tak jak obiecałam na doświadczonych wstawiam dzisiaj pierwszy One part. Historia ze Zbyszkiem była pisana dawno dawno temu więc pewnie widać różnicę w stylu pisania. Następna historia, która się tutaj pojawi jest pisana na bieżąco. Kiedy pokaże ją światu? Nie mam pojęcia. Mam już ogólny zarys koncepcji i stronę w wordzie, ale nadal nie wiem który siatkarz ma zostać bohaterem tej historii. Liczę na wasze komentarze. Pozdrawiam serdecznie z cieplutkiego Wrocławia :)

czwartek, 24 września 2015

INFO

Postanowiłam, że założę bloga, którego będę się starała prowadzić w trakcie studiów. Co z tego wyjdzie nie wiem. Wiem jedno, że na pewno nie będę miała czasu pisać jakiegoś dłuższego opowiadania, ale może od czasu do czasu znajdę chwilę żeby napisać coś krótkiego. Jak sama nazwa wskazuje każda historia będzie dotyczyła innego siatkarza. Tu mam prośbę do was. Jeśli macie pomysł jaki siatkarz mógłby zostać bohaterem zostawcie w komentarzu jego imię i nazwisko, a ja na pewno rozważę waszą propozycję. Pierwszym postem będzie na pewno opowiadanie ze Zbyszkiem Bartmanem. Dodawałam je już wcześniej na jeden ze swoich blogów, ale wiem, że od tego czasu przybyło mi już trochę czytelniczek więc te które nie miały jeszcze okazji go przeczytać będą mogły to zrobić. Na blogu pojawi się coś na pewno dopiero po zakończeniu opowiadania z Wroną, które jest chyba moim ulubionym blogiem ponieważ tematyka w nim przedstawiana jest mi bardzo bliska. Jeśli ktoś będzie chciał info o postach proszę zostawić adres bloga w zakładce informowani :)