Chciałabym bardzo serdecznie zaprosić Was na mój nowy wakacyjny projekt. Tym razem bohaterami będą francuscy siatkarze, a konkretnie: Kevin Tillie, Thibault Rossard i Earvin N'Gapeth. Będzie mi bardzo miło jeśli będziecie ze mną :)
http://we--can--keep--it--undercover.blogspot.com/
Siatkarskie one party
sobota, 9 lipca 2016
niedziela, 28 lutego 2016
Liebster Awards
Dostałam nominację od Kyane. Jest mi niezmiernie miło tym bardziej, że nie dodaje nic regularnie jedynie od czasu do czasu pojawiają się tutaj jakieś party. Po drugie fajnie, że dostałam nominację akurat od niej bo uwielbiam czytać jej opowiadanie i zawsze z niecierpliwością wyczekuję nowych rozdziałów. Niemniej jednak dziękuję bardzo serdecznie za docenienie :)
Dobra do rzeczy :D
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania:
1. Piosenka na dziś to...
ostatnimi czasy zakochałam się w tych dwóch:
BOVSKA - Kaktus
ZEUS - Będziemy dziećmi
2. Jaką najbardziej szaloną rzecz do tej pory zrobiłaś?
Chyba nie ma takiej rzeczy, jestem raczej rozważna :D
3. Masz do wyboru: skok na bungee, zrobienie sobie tatuażu i bieg w runmagedonie. Co byś wybrała i dlaczego?
Zrobienie tatuażu. Mam zamiar kiedyś zrobić sobie tatuaż z nieskończonością i napisem volleyball albo serce z motywem piłki mikasy :)
4. Jak radzisz sobie ze stresem?
Próbuję po prostu sobie wyobrazić, ze jestem w innym miejscu, takim które kojarzy mi się z czymś przyjemnym :)
5. Gdybyś miała możliwość posiadania jakiejś mocy, co by to było i dlaczego?
Możliwość teleportacji. Mogłabym teleportować się, na każdy mecz Skry :D to byłoby coś. bo z Wrocławia jest trochę daleko do Bełchatowa :(
6. Film, na który czekasz z niecierpliwością/który bardzo chcesz obejrzeć i czekasz, aż znajdziesz na niego czas?
Trzecia część "Niezgodnej". Na szczęście lada dzień wchodzi do kin więc będę mogła iść :D
7. Na jakim instrumencie muzycznym chciałabyś nauczyć się grać?
Zawsze chciałam nauczyć się grać na gitarze i kiedyś na pewno zrealizuję to marzenie :)
8. Załóżmy, że reinkarnacja istnieje, wierzysz w nią. Kim/czym byłabyś w kolejnym wcieleniu i dlaczego akurat tym?
Lwem - bo to król zwierząt i wszyscy muszą go słuchać :D
Jeżeli miałabym zostać jakimś człowiekiem to chciałabym być sławnym siatkarzem xd
9. Najnudniejsza, najgorsza rzecz, jaką można robić w czasie wolnym; taka, której nie jesteś w stanie zrozumieć (Twoim zdaniem)...
Nie rozumiem jak można spędzać cały wolny czas przed telewizorem przecież to takie marnotrawstwo czasu, że aż boli. Dużo lepiej jest poczytać jakąś książkę albo przynajmniej iść na spacer się dotlenić :)
10. Ukochana rzecz/bajka/książka z dzieciństwa?
Zdecydowanie uwielbiałam "Muminki", chociaż "Smerfy" oglądałam równie chętnie. Jeśli chodzi o książkę to zdecydowanie "Ania z Zielonego Wzgórza" przeczytałam chyba wszystkie części :)
11. Najbardziej nietypowa, zaskakująca potrawa, której miałaś okazję spróbować to...
Chyba nie było takiej, jem raczej tylko sprawdzone potrawy :)
Nominuję:
1. lemurek79
2. Buu Lou
3. Em.
4. Kasia K
5. Hachiko
6. Kaśkablogera
7. Dit Te
8. InaccessibleGirl
9. zeberka
10. Jv.na
11. KAM ILA
Pytania:
1. Jakiej drużynie kibicujesz w Pluslidze, a może masz jakąś zagraniczną drużynę, której kibicujesz?
2. Ile masz lat i czy masz rodzeństwo?
3. Gdyby jutro miał być koniec świata jaką rzecz zrobiłabyś jako ostatnią w swoim życiu?
4. Istnieje taki mecz, którego nigdy nie zapomnisz?
5. Ulubiony siatkarz i siatkarka?
6. Kiedy zaczęłaś pisać i jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
7. Byłaś kiedyś na jakimś meczu siatkarskim?
8. Gdybyś mogła spędzić dzień z jakimś sportowcem kogo byś wybrała i dlaczego?
9. Kto według ciebie wygra Plusligę w tym sezonie?
10. Interesujesz się jakimś sportem oprócz siatkówki?
Kolejność nominacji jest zupełnie przypadkowa :) życzę miłej zabawy :D
Dobra do rzeczy :D
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania:
1. Piosenka na dziś to...
ostatnimi czasy zakochałam się w tych dwóch:
BOVSKA - Kaktus
ZEUS - Będziemy dziećmi
2. Jaką najbardziej szaloną rzecz do tej pory zrobiłaś?
Chyba nie ma takiej rzeczy, jestem raczej rozważna :D
3. Masz do wyboru: skok na bungee, zrobienie sobie tatuażu i bieg w runmagedonie. Co byś wybrała i dlaczego?
Zrobienie tatuażu. Mam zamiar kiedyś zrobić sobie tatuaż z nieskończonością i napisem volleyball albo serce z motywem piłki mikasy :)
4. Jak radzisz sobie ze stresem?
Próbuję po prostu sobie wyobrazić, ze jestem w innym miejscu, takim które kojarzy mi się z czymś przyjemnym :)
5. Gdybyś miała możliwość posiadania jakiejś mocy, co by to było i dlaczego?
Możliwość teleportacji. Mogłabym teleportować się, na każdy mecz Skry :D to byłoby coś. bo z Wrocławia jest trochę daleko do Bełchatowa :(
6. Film, na który czekasz z niecierpliwością/który bardzo chcesz obejrzeć i czekasz, aż znajdziesz na niego czas?
Trzecia część "Niezgodnej". Na szczęście lada dzień wchodzi do kin więc będę mogła iść :D
7. Na jakim instrumencie muzycznym chciałabyś nauczyć się grać?
Zawsze chciałam nauczyć się grać na gitarze i kiedyś na pewno zrealizuję to marzenie :)
8. Załóżmy, że reinkarnacja istnieje, wierzysz w nią. Kim/czym byłabyś w kolejnym wcieleniu i dlaczego akurat tym?
Lwem - bo to król zwierząt i wszyscy muszą go słuchać :D
Jeżeli miałabym zostać jakimś człowiekiem to chciałabym być sławnym siatkarzem xd
9. Najnudniejsza, najgorsza rzecz, jaką można robić w czasie wolnym; taka, której nie jesteś w stanie zrozumieć (Twoim zdaniem)...
Nie rozumiem jak można spędzać cały wolny czas przed telewizorem przecież to takie marnotrawstwo czasu, że aż boli. Dużo lepiej jest poczytać jakąś książkę albo przynajmniej iść na spacer się dotlenić :)
10. Ukochana rzecz/bajka/książka z dzieciństwa?
Zdecydowanie uwielbiałam "Muminki", chociaż "Smerfy" oglądałam równie chętnie. Jeśli chodzi o książkę to zdecydowanie "Ania z Zielonego Wzgórza" przeczytałam chyba wszystkie części :)
11. Najbardziej nietypowa, zaskakująca potrawa, której miałaś okazję spróbować to...
Chyba nie było takiej, jem raczej tylko sprawdzone potrawy :)
Nominuję:
1. lemurek79
2. Buu Lou
3. Em.
4. Kasia K
5. Hachiko
6. Kaśkablogera
7. Dit Te
8. InaccessibleGirl
9. zeberka
10. Jv.na
11. KAM ILA
Pytania:
1. Jakiej drużynie kibicujesz w Pluslidze, a może masz jakąś zagraniczną drużynę, której kibicujesz?
2. Ile masz lat i czy masz rodzeństwo?
3. Gdyby jutro miał być koniec świata jaką rzecz zrobiłabyś jako ostatnią w swoim życiu?
4. Istnieje taki mecz, którego nigdy nie zapomnisz?
5. Ulubiony siatkarz i siatkarka?
6. Kiedy zaczęłaś pisać i jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
7. Byłaś kiedyś na jakimś meczu siatkarskim?
8. Gdybyś mogła spędzić dzień z jakimś sportowcem kogo byś wybrała i dlaczego?
9. Kto według ciebie wygra Plusligę w tym sezonie?
10. Interesujesz się jakimś sportem oprócz siatkówki?
Kolejność nominacji jest zupełnie przypadkowa :) życzę miłej zabawy :D
piątek, 19 lutego 2016
One part 3 (Własnie tak dzięki mojemu pechowi i wrodzonej gracji zdobyłam miłość swojego życia)
Po męczącym pierwszym semestrze studiów postanowiłaś
pojechać na narty w nasze piękne, polskie góry by odpocząć chociaż trochę przed
rozpoczęciem nowego semestru, który wcale nie zapowiadał się mniej pracowicie
niż poprzedni. Chciałaś pojechać razem ze swoją najlepszą przyjaciółką Kamilą,
ale dzień przed waszym planowanym wyjazdem dopadło ją choróbsko i w
konsekwencji znalazłaś się w górach zupełnie sama. No może jednak nie do końca
bo swój urlop w „zimowej stolicy Polski” postanowiła spędzić spora część społeczeństwa
sądząc po pełnych stokach niezależnie od pory dnia. Zakwaterowanie minęło ci
bardzo sprawnie i już chwilę później mogłaś spokojnie położyć się na swoim
tymczasowym łóżku i odpocząć po męczącej podróży. Jednak jak na ciebie przystało nie wytrzymałaś
dość długo bo już pół godziny później szykowałaś się na podbicie Zakopanego.
Nie miałaś dzisiaj ochoty na żadne szaleństwa na stoku. Zdecydowanie bardziej
wolałaś spokojnie przejść się po Krupówkach. Nie byłabyś sobą gdybyś nie
wywinęła czegoś. Wychodząc z hotelu zaliczyłaś przepiękną glebę. Każdy kto zna
choć trochę Roksanę Szczepanik wie, że nie grzeszysz gracją. Siniaki na twoim
ciele to nic nowego. Nawet kilka szwów na różnych częściach ciała przestało
robić wrażenie na twoich znajomych. Na początku pytali co ci się stało. Jednak
z czasem zrozumieli, że po prostu jesteś urodzoną niezdarą i nie ma na to
żadnego lekarstwa. Wracając. Leżałabyś pewnie tak dłużej przed hotelem i
rozpaczała nad marnością swojego żywota gdyby nie męski głos, który wyrwał cię
z zamyślenia.
-Może w czymś pani pomóc? – zauważyłaś nad sobą całkiem
przystojnego blondyna.
-W zasadzie to mi nie da się pomóc. Taki już mój urok, że
jestem urodzoną niezdarą i lepiej trzymać się ode mnie z daleka. Więc jeśli
życie ci miłe to lepiej uciekaj gdzie pieprz rośnie póki jeszcze możesz.
-Chyba jednak zaryzykuję – podał ci rękę by pomóc ci wstać
ze śniegu.
-Dzięki.
-Spoko, nie ma za co. Swoją drogą całkiem efektowny upadek.
-To? To było nic. Całkiem efektowny upadek to zaliczyłam
jakieś trzy miesiące temu jak niosłam tacę ze szklankami na imprezie. Nie dość,
że zawartość połowy z nich wylądowała na mnie. To kilka z nich niestety się
stłukło i wbiło mi się w ręce. Bez szwów się nie obyło.
-W takim razie miałaś rację z tym, że jesteś niezdarą.
-Właściwie nie wiem po co ci to mówię. Przecież wcale się
nie znamy. Jeszcze raz dzięki za pomoc i na razie.
Widziałaś po minie chłopaka, że chciał coś jeszcze
powiedzieć, ale odwróciłaś się w drugą stronę i tak po prostu sobie poszłaś.
Może nie było to zbyt miłe z twojej strony, ale już taka jesteś. Pozwiedzałaś
trochę miasto. Zjadłaś obiad w jednaj z knajpek, którą minęłaś po drodze i
wróciłaś do hotelu bo zaczęło się robić coraz zimniej. Resztę dnia spędziłaś w
swoim pokoju. Nie chciało ci się nawet wychodzić na kolację. Czas spożytkowałaś
na czytaniu książki. Wciągnęła cię do tego stopnia iż zarwałaś pół nocy by
koniecznie dokończyć ją dzisiaj gdyż byłaś bardzo ciekawa jak potoczą się losy
głównych bohaterów. Następnego dnia obudziłaś się koło południa. W sumie nic
dziwnego skoro położyłaś się około czwartej nad ranem. Szybko wykonałaś poranną
toaletę i udałaś się w stronę hotelowej restauracji by zjeść śniadanie. Kiedy
spokojnie zajadałaś się swoimi naleśnikami z owocami zobaczyłaś, że do pomieszczenia
wchodzi chłopak, który wczoraj ci pomógł. Gdy tylko cię zobaczył skierował się
w stronę stolika przy którym aktualnie siedziałaś.
-Miło, że znów się spotykamy.
-Tak rzeczywiście bardzo.
-Mogę się dosiąść?
-Jasne nie ma sprawy. Jeśli nie boisz się, że mój pech
przejdzie na ciebie to śmiało siadaj.
-Chyba zaryzykuję – uśmiechnął się, musisz przyznać, że co
jak co, ale uśmiech ma przepiękny.
Chwilę później obok stolika pojawiła się kelnerka, która
szczerzyła się do twojego towarzysza niemiłosiernie. Ten poprosił ją o kawę i
odwrócił się w twoją stronę.
-Pożerała cię wzrokiem.
-Daj spokój. Nawet na wakacjach nie dają człowiekowi
spokoju.
-Wakacjach? Czyli przerwa w pracy?
-Można tak to nazwać. A ty czym się zajmujesz?
-Studiuję. Drugi rok prawa.
-Wow, ambitnie. Ale tak między nami nie boisz się, że z
twoimi zdolnościami wywrócisz się podczas jakiegoś procesu i rozśmieszysz swoją
niezdarnością całą salę rozpraw.
-Zabawne, naprawdę boki zrywać. Nie moja wina, że jestem
taką niezdarą. Uwaga twój ulubiona kelnerka wraca – szepnęłam gdyż dziewczyna
była już całkiem blisko.
Postawiła filiżankę z czarną cieczą i uśmiechnęła się
mówiąc:
-Podać coś jeszcze?
-Nie dziękuję – chłopak uśmiechnął się jednak dziewczyna
nadal stała obok nas – pomóc pani w czymś?
-Bo ja… czy mógłbyś dać mi autograf – wyciągnęła z kieszeni
fartuszka notesik i długopis, chłopak wywrócił oczami, ale złożył swój podpis
na kartce papieru.
-Coś jeszcze?
-Nie to wszystko. Bardzo dziękuję.
-Przyznaj się kim jesteś, że proszą cię o autografy?
-Tak się składa, że jestem siatkarzem.
-Sportowiec. Musisz być dobry w tym co robisz skoro w tak
młodym wieku rozdajesz już autografy.
-Bez przesady nie jestem już taki młody – uśmiechnął się.
-No pochwal się. Musisz wiedzieć, że masz do czynienia z
dziewczyną, która nie ma żadnego pojęcia o sporcie.
-Nie mów, że nie wiesz co to siatkówka.
-Bez przesady trochę wiem. Dwie drużyny, sześciu zawodników
na boisku, gramy do 25 punktów, trzech wygranych setów.
-Czyli jednak nie jesteś taka zielona – zaśmiał się.
-Teoretyczne podstawy znam, ale jakbyś dał mi piłkę i kazał
grać to pewnie szybciej bym się zabiła niż odbiła jakąkolwiek piłkę z moim
szczęściem.
-W sumie racja.
-Teraz przyznaj się jak to się stało, że rozdajesz
autografy. Widzę, że poznałam gwiazdę sportu.
-Bez przesady. Parę razy udało mi się załapać do
reprezentacji polski, nic wielkiego.
-Nic wielkiego? Skromniutki jesteś, a na co dzień gdzie
grasz?
-Dwa ostatnie sezony grałem w Warszawie, ale w tym przeniosłem
się do Radomia.
-Żartujesz?
-Nie? Dlaczego pytasz?
-Jestem z Radomia. Aż dziwne, że
jeszcze nigdy się nie spotkaliśmy.
-Faktycznie dziwne, ale spokojnie
to da się nadrobić. Zapraszam cię na nasz najbliższy mecz. Zobaczysz mnie w
akcji.
-No nie wiem, muszę to
przemyśleć.
-Nie daj się prosić. Zgódź się –
zrobił oczy kotka ze shreka, nie mogłam mu odmówić.
-Ok, zgodzę się, ale pod jednym
warunkiem.
-Jakim?
-Zdradzisz mi w końcu jak masz na
imię mój wybawco – zaśmiałam się.
-Artur.
-Roksana.
-W takim razie Roksano co ty na
to żebyśmy poszli razem na narty?
-A wiesz, że bardzo chętnie.
Samej to w sumie nie bardzo chciałoby mi się iść, ale z tobą czemu nie.
-To za pół godziny przed hotelem.
-Jasne.
Gdy tylko wróciłam do pokoju
złapałam za mojego ukochanego laptopa. Czym prędzej wpisałam wszystkie hasła,
które skojarzyły mi się z moim nowym znajomym: Artur siatkówka Radom i
nacisnęłam enter. Po kilku sekundach pierwszym hasłem wyświetlającym się był tytuł:
Artur Szalpuk nowym nabytkiem Czarnych Radom. Kliknęłam w artykuł znajdujący
się poniżej. Po krótkim oczekiwaniu wyświetliła mi się strona związana z
siatkówką. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy było zdjęcie Artura, ten śliczny
uśmiech i piękne oczy. Mówię wam dziewczyny jest na czym oko zawiesić.
Przeczytałam artykuł, który zawierał krótki opis kariery siatkarza i
najważniejsze osiągnięcia dwudziestojednolatka. Trzecie miejsce w Mistrzostwach
Świata Kadetów, srebro Mistrzostw Europy Kadetów, brąz Ligi Europejskiej, brąz
na Pucharze Świata. Jak na tak młodego człowieka jego osiągnięcia mogły zrobić
wrażenie, szczególnie na kimś takim jak ja. Dla mnie szczytem możliwości na
w-fie było trafienie do kosza piłką, co i tak nawiasem mówiąc udawało mi się niezwykle
rzadko. Nim się spostrzegłam minęło piętnaście minut i zostało mi już tylko
piętnaście żeby zdążyć na spotkanie z siatkarzem. Na szczęście szybkie
szykowanie opanowałam do perfekcji i dziesięć minut później zjeżdżałam już
windą na dół. O dziwo udało mi się pojawić przed budynkiem przed chłopakiem.
Droga na stok minęła nam w całkiem przyjemnej atmosferze, nie brakowało nam
tematów do rozmów, a wręcz przeciwnie buzie nie zamykały nam się nawet na
chwilę. Trzeba przyznać, że Artur jest świetnym kompanem do rozmowy. Przestaliście rozmawiać dopiero wtedy kiedy
stanęliście na szczycie góry. Niepewnie odepchnęłaś się i zaczęłaś zjeżdżać w
dół. Dawno nie jeździłaś na nartach kiedyś przyjeżdżałaś niemal co roku w góry
na tydzień/dwa. Jednak po śmierci rodziców nie miałaś ochoty tak często tutaj
wracać. To Kamila namówiła cię żeby przyjechać w góry na tydzień. Na początku
zapierałaś się rękoma i nogami, że nie masz najmniejszej ochoty na wyjazd do
Zakopca. Jednak twoja przyjaciółka nie chciała słyszeć słów sprzeciwu. Tak po
prostu zarezerwowała wam miejsce w hotelu i zapłaciła zaliczkę żebyś nie mogła
się już wykręcić. W pewnym momencie poczułaś, że zaczynasz tracić równowagę. Na
nieszczęście obok ciebie znajdował się siatkarz, w którego uderzyłaś z impetem.
-Artur ja cię tak strasznie
przepraszam. Nic ci się nie stało?
-Noga mnie boli.
-Noga? O mój Boże nie wybaczę
sobie do końca życia jeśli przeze mnie coś ci się stało.
-Spokojnie, na pewno wszystko
jest w porządku. Niepotrzebnie panikujesz.
-Ja nie panikuję. Poczekaj tutaj
postaram się zorganizować jakąś pomoc.
-Nie mam zamiaru się stąd ruszać.
Godzinę później siedziałam na szpitalnym
korytarzu i czekałam na chłopaka, który
siedział na izbie przyjęć. Kiedy wyszedł z pomieszczenia ku mojemu przerażeniu
ujrzałam na jego nodze gips.
-O nie. Tylko nie to.
-Spokojnie. Wszystko w porządku.
To tylko niegroźne złamanie.
-Niegroźne złamanie. Czy ty
siebie słyszysz? Sezon w pełni, a ja wysyłam cię na przymusowy urlop od
siatkówki – siatkarz uśmiechnął się – dlaczego ty się śmiejesz? Powinieneś na
mnie nawrzeszczeć, a nie śmiać się.
-A może w sumie dobrze się stało.
Przyda mi się trochę odpoczynku.
-Nie wierzę, ja po prostu nie
wierzę w to co słyszę. Powinni ci zrobić jakieś dodatkowe badania bo chyba
oprócz nogi ucierpiała jeszcze twoja głowa bo gadasz jak potłuczony.
-Naprawdę jest ok. Nie musisz się
już tak zamartwiać. Choć wracamy do hotelu.
-Jeszcze raz cię przepraszam.
-To już chyba setny. Przestań
mnie w końcu przepraszać. Każdemu mogło się zdarzyć.
-Mogło się zdarzyć każdemu, ale
jak zwykle zdarza się mi. Powinnam zamknąć się w pokoju hotelowym i nie
wychodzić stamtąd przez cały tydzień. Przynajmniej nie zrobiłabym nikomu nic
złego.
-Spójrz na to z innej strony.
Gdybyś tak zrobiła nie mielibyśmy szansy się poznać, a byłoby szkoda. Nie
uważasz?
-Naprawdę nie jesteś zły?
-Nie jestem, ale jeśli jeszcze
raz o to zapytasz to przysięgam, że nie odezwę się do ciebie do końca życia, a
trochę mam zamiar jeszcze pożyć.
-Dobrze, ale jak wrócimy do
Radomia zajmę się tobą.
-Nie ma mowy. Dam sobie sam radę.
-Z nogą w gipsie? Nie sądzę. Z
resztą bez dyskusji, czy ci się to podoba czy nie zajmę się tobą.
-Widzę, że nie mam szans.
-Oj nie masz. Proponuję po prostu
się zgodzić.
-Dobrze zgadzam się.
Te kilka dni, które zostało nam
do powrotu spędziliśmy głównie u mnie w pokoju na oglądaniu filmów i rozmowie.
Arturowi udało się nawet namówić mnie na obejrzenie kilku spotkań Plusligi i
powiem wam, że siatkówka to całkiem fajna gra. Oczywiście kiedy poprosiłam
chłopaka żeby włączył jakiś mecz, w którym on grał nie zgadzał się, ale ja i
tak któregoś wieczora po jego wyjściu wyszukałam w internecie mecz Cerradu
Radom. Muszę przyznać, że prezentował się niesamowicie. Może nie brylował w
przyjęciu zagrywki bo czasami zdarzały mu się jakieś błędy, jednak zdecydowanie
potrafił nadrobić nienajlepsze przyjęcie świetnym atakiem ze skrzydła. Tydzień
mojego lenistwa minął niestety bardzo szybko i ani się obejrzałam, a musiałam
już wracać do Radomia, tyle tylko, że tym razem drogi nie pokonywałam sama
ponieważ towarzyszył mi siatkarz, którego do Zakopanego przywiózł kolega.
Szalpuk upierał się, że nie chce mi robić kłopotu i wróci sam pociągiem. Jak
się pewnie domyślacie bardzo szybko wybiłam mu ten pomysł z głowy. Po powrocie
swój czas dzieliłam między uczelnię, a zajmowanie się siatkarzem. Artur
codziennie mówił mi, ze nie muszę aż tak
się nim przejmować, ale ja czułam, że jestem mu winna pomoc. Mniej więcej
miesiąc po naszym powrocie z Zakopanego zauważyłam, że powoli przestaję
traktować Szalpuka jako kolegę, a zaczynam patrzeć na niego jak na faceta.
Faceta, w którym no co tu kryć zakochiwałam się coraz bardziej z dnia na dzień.
Bałam się tylko jednej rzeczy, że chłopak nie podziela moich uczuć, a ja znów
zawiodę się na kolejnym przedstawicielu męskiej populacji. Uznałam jednak, że
nie ma sensu kryć się ze swoimi uczuciami i wyznam wszystko chłopakowi. W końcu
nic nie tracę, najwyżej jak zwykle zrobię z siebie idiotkę, a trzeba przyznać,
że tą umiejętność opanowałam niemalże do perfekcji. Doskonale wiedziałam, że
tego dnia Artur ma umówioną wizytę u lekarza więc postanowiłam działać. Postanowiłam,
że uszykuję uroczystą kolację, a później powiem mu o swoich uczuciach. Gdy
siatkarz wrócił do domu na stole czekało już jedzenie.
-Czym sobie zasłużyłem na takie
powitanie?
-Bez przesady to nic takiego.
-Uważaj bo jeszcze się
przyzwyczaję i będziesz musiała tutaj zamieszkać bo już cię nie wypuszczę –
nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo chciałam zostać w tym mieszkaniu
na zawsze, a co najważniejsze przy jego boku.
-Zdejmuj kurtkę i siadaj do stołu
bo jedzenie ostygnie.
Pół godziny później usiedliśmy w
salonie. Siatkarz zajął miejsce na kanapie, a ja usiadłam na fotelu
naprzeciwko.
-Muszę ci o czymś powiedzieć.
-Wiedziałem, że za tą kolacją
stoi jakaś sprawa. Mów o co chodzi – uśmiechnął się do mnie.
-Obiecaj mi, że nie będziesz mi
przerywał.
-Dobrze obiecuję.
-Bo widzisz ja od dłuższego czasu
nie miałam żadnego faceta.
-Poznałaś kogoś? – zapytał ze
smutkiem w głosie.
-Miałeś nie przerywać.
-Przepraszam, mów dalej.
-Tak poznałam kogoś. Znamy się
już od jakiegoś czasu. Na początku traktowałam go jak kolegę, znajomego z
którym można pogadać, zwierzyć się, wypłakać, ale od jakiegoś czasu zaczęłam
dostrzegać w nim mężczyznę, w którym mogę się zakochać. Jest przystojny,
szarmancki, a co najważniejsze potrafi mnie rozśmieszyć, a uwierz mi nie
każdemu to się udaje. Tyle tylko, że nie wiem czy on czuje to samo, a nie
chciałabym po raz kolejny się rozczarować.
-To powiedz mu to, jeśli nie jest
idiotą to doceni to jak wspaniała dziewczyna obdarzyła go uczuciem.
Chłopak wstał z kanapy i podszedł
do okna. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Życzę wam szczęścia. Zdradzisz
mi kim jest ten szczęściarz?
-Boże Artur jaki ty jesteś
niedomyślny. Mówiłam o tobie Szalpuk – siatkarz momentalnie znalazł się obok
mnie.
-Naprawdę?
-Zrozumiem jeśli nie podzielasz
moich uczuć, nie będę mieć do ciebie żalu. Po prostu powiedz mi to teraz, a
odejdę i… - nie pozwolił mi nawet dokończyć bo poczułam jego wargi na swoich.
Pocałunek był delikatny – czy to oznacza?
-Zakochałem się w tobie od
pierwszego wejrzenia. Już wtedy przed hotelem wiedziałem, że postaram się
zrobić wszystko żebyś zwróciła na mnie swoją uwagę. Opłacało się nawet złamać
nogę.
-Debil.
-Może i debil, ale za to twój –
podsumował i pocałował mnie po raz kolejny.
Własnie tak dzięki mojemu pechowi i
wrodzonej gracji zdobyłam miłość swojego życia.
Z góry przepraszam za wszystkie błędy, jeśli takowe są, ale nie czuję się dzisiaj najlepiej, a chciałam coś wam w końcu podrzucić, bo nie oszukujmy się musieliście trochę poczekać na nową historię. Mam nadzieję, że ta krótka opowiastka was nie zawiodła. Liczę na szczere komentarze. Postaram się do poniedziałku opublikować jeszcze jedną historię, o ile znajdę czas na jej napisanie. Bo pomysł już mam :D zakiełkował niedawno w mojej głowie.
Polecam serdecznie przesłuchać:
i głosować na MARGARET w eliminacjach o według mnie zasługuje na to żeby reprezentować nasz kraj na tym konkursie :)
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - TO MOTYWUJE :)
niedziela, 27 grudnia 2015
One part 2 (nie pozwolę by ktokolwiek skrzywdził moją najukochańszą księżniczkę)
Kiedy miałam 10 lat zmarł twój ojciec. To z nim byłam zawsze
bardziej związana. Oczywiście kochałam swoją matkę jednak to ojciec zawsze był
przy mnie. Kiedy miałam 6 lat i złamałam rękę to on siedział ze mną w szpitalu
i cały czas powtarzał, ze wszystko będzie dobrze. Gdy leżałam w łóżku z
gorączką to on gotował mi rosół, pilnował żebym nie zapomniała połknąć leków i
wypić niedobrego gorzkiego syropu. Gdzie wtedy była moja matka? Odpowiedź na to
pytanie jest oczywista – w pracy. To ona była dla niej najważniejsza. Czasami
miałam wrażenie, że swoją pracę kocha bardziej ode mnie – swojej jedynej córki.
Rzadko kiedy zdarzały się sytuacje w których miała czas na zwyczajne
posiedzenie ze mną przy lekcjach czy
obejrzenie telewizji. Praktycznie całymi dniami nie było jej w domu, a kiedy
już wracała tłumaczyła mi, że jest strasznie zmęczona, a ja jestem przecież już
dużą dziewczynką i powinnam doskonale to rozumieć. Nie rozumiałam. Nie
wiedziałam jak można w ogóle nie chcieć spędzać czasu ze swoim jedynym
dzieckiem. Na szczęście tata zawsze był przy mnie. Wiedziałam, że jeśli tylko
będę czegoś potrzebowała to on zawsze mi pomoże. Zawsze będzie przy mnie. Tego
dnia rodzice bardzo się pokłócili. Nie wiedziałam o co. Słyszałam tylko
strzępki rozmów. Po jakimś czasie usłyszałam odgłos trzaśnięcia drzwiami
wejściowymi, a do mojego pokoju weszła matka. Zdziwiła się kiedy zobaczyła mnie
zapłakaną na podłodze z ulubionym miśkiem pod ręką.
-Kochanie nie płacz. Wszystko w porządku.
-Dlaczego tatuś wyszedł?
-Tatuś musiał na chwileczkę wyjść, ale na pewno zaraz wróci.
Chodź na dół obejrzymy jakąś bajeczkę.
Siedziałyście już dość długo przed telewizorem, a tata nadal
nie wracał. Zaczęłaś się martwić.
-Mamusiu dlaczego tata jeszcze nie wraca. Obiecał mi, że
poczyta mi przed snem.
-Ja ci poczytam.
-Nie! Tata miał mi poczytać. Ty nie umiesz opowiadać bajek.
-Nie tym tonem smarkulo. Natychmiast do swojego pokoju – gdy
wchodziłaś po schodach usłyszałaś dźwięk telefonu. Nie wiesz dlaczego, ale
zatrzymałaś się w pół kroku. Nie mogłaś uwierzyć w to co później usłyszałaś –
nie to nie możliwe. Jest pani pewna, że chodzi o mojego męża? Dobrze, dziękuję
– usłyszałaś odgłos spadającego aparatu telefonicznego, a później szloch matki.
Niepewnie weszłaś znów do salonu i przytuliłaś się do swojej rodzicielki.
-Mamusiu co się stało? – zapytałaś ze łzami w swoich
przepięknych, dużych czarnych oczach.
-Tatuś miał wypadek.
-Jaki wypadek? Musimy jechać do szpitala, na pewno nie chce
być teraz sam. Wezmę dla niego mojego ulubionego misia, od razu poczuje się
lepiej.
-Kochanie nie możemy do niego pojechać.
-Dlaczego? Tata na pewno chciałby żebyśmy były przy nim.
-Nie możemy do niego pojechać bo tatuś nie żyje.
-Mamusiu to niemożliwe. To na pewno nie tata, zobaczysz za
chwilę wróci.
Nie chciałaś przyjąć tego do wiadomości. Z następnych kilku
dni nie pamiętasz za wiele. Jedynym wspomnieniem, które już na zawsze zostanie
w twojej pamięci jest obraz twojego ukochanego taty leżącego w trumnie. Nie
wyglądał tak jak zawsze. Odkąd pamiętasz zawsze się uśmiechał, a teraz był taki
poważny. Wyglądał jakby spał. Cały czas miałaś nadzieję, że zaraz się obudzi i
przytuli cię mocno do siebie, że to wszystko okaże się tylko złym snem, z
którego zaraz się obudzisz. Jednak w momencie, w którym trumna z ciałem twojego
ojca zjeżdżała w dół zrozumiałaś, że to nie jest sen, że już nigdy więcej nie
przytulisz się do swojego ukochanego taty, nigdy więcej nie zjecie razem
waszych ulubionych waniliowych lodów, nie pójdziecie razem do kina. Zdałaś
sobie sprawę z tego, że zostałaś na tym świecie sama z mamą. Nie miałaś pojęcia
jak to wszystko się teraz ułoży. Rok
później wasze życie znów obróciło się o 180 stopni. Do mieszkania wprowadził
się nowy partner twojej matki. Na
początku wydawał ci się całkiem spoko. Dopiero po jakimś czasie zaczął
pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Kiedy twojej matki nie było w domu krzyczał
na ciebie, upokarzał na każdym możliwym kroku. Bałaś się powiedzieć o wszystkim
mamie. Bałaś się tego, że po prostu najzwyczajniej w świecie ci nie uwierzy.
Dlatego znosiłaś te wszystkie upokorzenia z zaciśniętą szczęką marząc by jak
najszybciej zaszyć się bezpiecznie w swoim pokoju. Niestety jak się później
okazało to był tylko początek. Pewnego dnia wróciłaś wcześniej ze szkoły.
Andrzej był już w domu. Jak zwykle siedział na kanapie przed telewizorem.
Zawołał cię do siebie i poprosił żebyś usiadła obok niego.
-Kochanie chciałbym cię przeprosić. Wiem, że nie zachowuję
się w stosunku do ciebie za dobrze, ale musisz zrozumieć. Nigdy nie miałem
doczynienia z dzieckiem w takim wieku – mówiąc to położył swoją rękę na moim
kolanie.
-Nic się nie stało. Czy mógłbyś wziąć rękę?
-Dlaczego kochanie? Nie podoba ci się? – zaczął sunąć ręką w
stronę mojego uda – zobaczysz, że ci się spodoba – uśmiechnął się do mnie i
próbował pocałować. Na szczęście udało mi się wyrwać i uciec na górę do swojego
pokoju. Niestety Andrzej pobiegł za mną i kiedy próbowałam zamknąć drzwi
wstawił nogę między nie.
-Myślałaś, że tak łatwo mi uciekniesz? Ja się tak łatwo nie
poddaję – zobaczyłam wtedy w jego oczach coś dziwnego – teraz będziesz grzeczną
dziewczynką i zrobisz wszystko to o co cię poproszę. Pewnie wszystkie już
wiecie co się później stało. Nie chcę o tym teraz pisać bo zwyczajnie nie mam
wystarczająco dużo siły żeby wspominać to wydarzenie. Jak brutalnie zachował
się wtedy Andrzej bezczeszcząc moją kobiecość. Najgorsze w tym wszystkim było
to, że taka sytuacja powtarzała się co tydzień, czasami nawet dwa, trzy razy w
tygodniu. Nienawidziłam kiedy mama wyjeżdżała na kilkudniowe delegacje bo wtedy
zawsze zostawiała mnie z Andrzejem mówiąc, że on na pewno bardzo dobrze się mną
zajmie. Rzeczywiście dobrze się mną zajmował. Wtedy praktycznie co noc
przychodził do mojego pokoju, wchodził do mojego łóżka i brał to co chciał. Na
początku próbowałam się bronić, jednak z czasem przestałam bo nie miało to
najmniejszego sensu, a on tylko bardziej się nakręcał. Wszystko to toczyło się
do dnia moich piętnastych urodzin. Wtedy postanowiłam, że nie dam rady tak
dłużej. Postanowiłam powiedzieć o wszystkim mamie. Niestety nie przewidziałam
jej reakcji.
-Mamo musimy porozmawiać.
-Kochanie o czym chcesz porozmawiać?
-Muszę ci o czymś powiedzieć.
-Tak?
-Bo Andrzej on wcale nie jest dla mnie taki miły gdy ciebie
nie ma.
-Co przez to rozumiesz córeczko?
-Bo Andrzej praktyczni zawsze kiedy ciebie nie ma przychodzi
do mnie w nocy, kładzie się ze mną na łóżku i dotyka.
-Co chcesz mi przez to powiedzieć?
-On mnie molestuje mamo.
-Kochanie na pewno coś ci się pomyliło.
-Nic mi się nie pomyliło.
-Idź do swojego pokoju i przemyśl to wszystko co
powiedziałaś. Nieładnie tak oskarżać niewinnych
ludzi.
-Nienawidzę Cię. Nie wiem jak możesz mi nie wierzyć. Jestem
twoją jedyną córką.
Po tej rozmowie poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy
pierwszą lepszą torbę, w którą spakowałam trochę swoich ubrań i moje oszczędności. Chwilę później
niewiele myśląc wyszłam ze swojego pokoju i zbiegłam po schodach.
-Gdzie się wybierasz? – w progu kuchni stanęła moja mama.
-Myślę, że nie ma tu już dla mnie miejsca. Wybrałaś
Andrzeja. Okej rozumiem. Życzę szczęścia o mnie się nie martw. Ja sobie jakoś
na pewno poradzę.
-Córeczko…
-Nie nazywaj mnie tak. Od dzisiaj już nie masz córki
pamiętaj o tym.
Jedyną osobą do której mogłam się udać była cioteczna
siostra mojego taty. Miałam nadzieję, że zechce przyjąć mnie pod swój dach. Tym
bardziej, że zawsze nie bardzo lubiły się z moją matką. Kupiłam na dworcu bilet
do Rzeszowa i kilka godzin później stałam już pod drzwiami mieszkania cioci
Agnieszki. Gdy otworzyła mi drzwi była bardzo zdziwiona.
-Iza? Co ty tutaj robisz.
-Mogę wejść?
-Jasne. Oczywiście, wchodź. Rozbierz się i chodź
porozmawiamy w salonie.
-Dzięki.
-Zrobię herbatę, a ty się rozgość.
Ciocia nie miała swoich dzieci. Kilka lat temu rozwiodła się
ze swoim mężem, który ją zdradził i do tej pory nie znalazła sobie nikogo z kim
chciałaby iść przez życie.
-Proszę kochanie, a teraz powiedz mi co cię do mnie
sprowadza – podała mi kubek z gorącą czekoladą.
-To miło, że pamiętałaś – uwielbiałam gorącą czekoladę,
mogłabym pić ją litrami.
-Nigdy nie zapomnę. Dlaczego przejechałaś taki kawał drogi
sama? – momentalnie w moich oczach pokazały się łzy – kochanie co się dzieje –
Agnieszka od razu usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem.
-Musiałam odejść z domu. Ja już dłużej tak nie mogę ciociu.
-Co się dzieje kochanie?
-Andrzej on przychodzi do mnie w nocy i… - wybuchłam
płaczem, wszystkie skrywane emocje w tym momencie puściły, nie mogłam opanować
swojego płaczu.
-Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że on cię molestuje? –
wybuchnęłam jeszcze gorszym szlochem – mówiłaś o tym mamie?
-Dzisiaj jej o wszystkim powiedziałam, a ona tak po prostu
stanęła po stronie tego typa. Ja już tak dłużej nie mogę. Rozumiesz mnie
ciociu?
-Rozumiem. Możesz u mnie zostać tak długo jak tylko
zechcesz. Sądzę, że powinnyśmy zgłosić tą sprawę na policji.
-Ale ja nie chcę nikomu o tym opowiadać.
-Rozumiem, ale on nie powinien zostać bezkarny.
-Nie jestem na to gotowa.
-Obiecuję Ci, ze zawsze będę przy tobie tylko musisz zgodzić
się złożyć zeznania.
-Ale on na pewno będzie chciał się zemścić.
-Nie pozwolę mu na to. Nie powinien w ogóle nawet przez
chwilę myśleć o czymś takim.
Po długich namowach dałam się przekonać cioci do złożenia
zeznań. Gdy tylko powiedziałam wszystko policjantowi, który mnie przesłuchał od
razu zapewnił mnie, że Andrzej poniesie odpowiednią karę za to co mi robił. Tak
też się stało dwa miesiące po moim przyjeździe do cioci odbyła się rozprawa
podczas, której uznano go winnego. Wyrok, który usłyszałam był najpiękniejszą
rzeczą jaka zdarzyła mi się ostatnio w życiu. Co prawda nie zwróci mi to mojej
krzywdy, ale chociaż w jakimś stopniu czuję się, że udało mi się na nim
odegrać. Mama nie potrafiła mi uwierzyć, cały czas uważa, że to ja w tej
sytuacji jestem tą złą, a Andrzej jest niewinny. Nie wiem jak moja własna matka
może mieć o mnie takie zdanie. Nigdy jej nie oszukałam. Fakt może nie miałyśmy
ze sobą dobrych kontaktów, ale w końcu jestem jej córką. Najważniejszą osobą w
jej życiu – przynajmniej tak powinno być, jak było to się później okazało. Na
szczęście matka zgodziła się na to żeby zaopiekowała się mną Agnieszka i tak do
teraz mieszkam razem z nią w Rzeszowie.
Od tamtego wydarzenia minęło 5 lat. Teraz jestem studentką i staram się
zapomnieć o wszystkich przykrych doświadczeniach z mojego życia. Niby wszystko
jest już w porządku, ale nie potrafię się otworzyć przed żadnym chłopakiem. Po
tym wszystkim mam wrażenie, że każdy z nich może okazać się taki sam jak
Andrzej.
-Kochanie mam dla Ciebie niespodziankę – pomachała mi przed oczami
biletami.
-Co to?
-Załatwiłam dwa bilety na najbliższy mecz Asseco Resovii.
-Dobrze wiesz, ze nie przepadam za siatkówką.
-No to chyba będziesz musiała polubić bo załatwiłam ci
rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko oficjalnego fotografa Mistrza Polski
Asseco Resovii Rzeszów.
-Żartujesz sobie prawda? Powiedz, ze żartujesz.
-Ani trochę. Jeśli dobrze pójdzie już jutro będziesz miała
pracę i to nie byle jaką. I proszę Cię kochanie nie marudź. Każdy początkujący
fotograf chciałby dostać taka szansę na początku kariery.
-Dziękuję ciociu, nie wiem jak Ci się odwdzięczę – chociaż
nie przepadałam za siatkówką w głębi serca cieszyłam się z tego, że mogę dostać
ta pracę.
-Ja chyba wiem jak. Wystarczy, że będziesz mi załatwiać
bilety na mecze i jesteśmy kwita.
-Masz to jak w banku.
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie bo już po
szóstej rano. Nie mogłam spać. Cały czas myślałam o tym jaką szansę dostałam od
losu. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie gorące kakao.
-Kochanie dlaczego już nie śpisz. Przecież rozmowę masz
dopiero o jedenastej.
-Nie mogę spać. Boję się, że kiedy zasnę to wszystko okaże
się tylko snem.
-Kochanie to nie sen – podeszła do mnie z uśmiechem i
przytuliła serdecznie.
-Może skoro już nie śpię pójdę pobiegać. W końcu mam jeszcze
kupę czasu.
-Idź, idź słonko. Ja w tym czasie przygotuje coś na
śniadanie.
Poszłam szybko przebrać się na górę i chwilę później
wybiegałam już z naszego osiedla kierując się w stronę parku. Po tych
wszystkich wydarzeniach, które mnie spotkały zaczęłam bardzo często biegać.
Zauważyłam, ze to w jakiś sposób mnie odpręża. Jestem wtedy tylko ja i muzyka
grająca z mojej ulubionej mp4. Kochałam to uczucie satysfakcji po
przebiegnięciu kilku kilometrów. To przyjemne uczucie zmęczenia i świetnie
wykonanej roboty. Biegłam przed siebie aż w pewnym momencie wpadłam z impetem
na kogoś. Odbiłam się od umięśnionej klatki piersiowej osobnika płci przeciwnej
i wylądowałam na ścieżce.
-Przepraszam bardzo. Nic ci się nie stało – kiedy podniosłam
głowę ujrzałam nad sobą przepiękne czekoladowe oczy wpatrujące się we mnie.
-To ja przepraszam, zamyśliłam się i nie zauważyłam, że
biegniesz.
-Nie to moja wina. Powinienem z daleka zobaczyć taką piękną
istotę jak ty. Daj rękę pomogę ci wstać – podał mi dłoń, którą bez wahania złapałam.
Kiedy chciałam stanąć na nogi poczułam ból w lewej kostce.
-Cholera – mruknęłam pod nosem.
-Coś się stało?
-Nie wszystko w porządku – próbowałam stanąć na lewej stopie
ale nie dałam rady.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak. Kostka? – kiwnęłam głową
– usiądź zobaczę co się stało, dotknął mojej kostki. Nie wiem dlaczego, ale gdy
tylko poczułam jego dotyk po całym moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
-I co?
-Na moje oko niestety skręcona kostka, ale powinien to
obejrzeć lekarz.
-Świetnie, ze też to musiało stać się akurat dzisiaj. Na
pewno nie zdążę na tę rozmowę. Ze szpitala na Podpromie jest ładny kawałek
drogi – mruknęłam sama do siebie.
-Czy ja dobrze usłyszałem, że mówiłaś coś o Podpromiu?
-Tak. Mam tam dzisiaj umówioną rozmowę w sprawie pracy na
11, ale teraz to już na pewno na nią nie zdążę.
-A więc to ty masz zostać naszym nowym fotografem.
-Naszym? O czym ty mówisz?
-Tak się składa, ze jestem jednym z zawodników Asseco.
Nikołaj Penchev.
-Izabela Michalczyk, ale mów mi po prostu Iza. Przepraszam,
ze Cię nie poznałam, ale po prostu nie interesuję się siatkówką.
-W takim razie dlaczego starasz się o etat fotografa klubu
siatkarskiego?
-Tak jakoś wyszło.
-Wiesz co mieszkam tutaj niedaleko. Pobiegnę po samochód,
przyjadę gdzieś tu bliżej. Pojedziemy do szpitala, a później zawiozę cię na
halę. Co ty na to?
-Nie mogę zabierać ci twojego cennego czasu. Nie jesteś mi
nic winien. To ja na ciebie wpadłam. Sama jestem sobie winna.
-Nie mów tak. Nie masz nic do gadania. Za pięć minut jestem. Nie ruszaj się stąd. Rozumiemy się?
-Tak jest – uśmiechnęłam się do niego.
-No i to rozumiem.
Kilka minut później siatkarz pojawił się znów obok mnie.
Mimo moich protestów wziął mnie na ręce i przeniósł do samochodu by po chwili
zasiąść ponownie za kierownicą samochodu.
-Mogłeś coś sobie uszkodzić.
-Chyba żartujesz? Na treningu podnoszę większe ciężary.
Jesteś lekka jak piórko.
-Wcale nie. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś ci się stało.
-A ja sobie gdyby coś gorszego stało się z twoją kostką. Poza
tym nie ma o czym gadać. Teraz trzeba na szybko coś wymyślić żeby przyjęli cię
bez kolejki bo wtedy na pewno nie zdążymy na czas na Podpromie.
-Masz jakiś pomysł?
-A wiesz, że chyba mam. Tylko obiecaj, że zdasz się na mnie
i nie będziesz protestować.
-Jeśli dzięki temu jakimś cudem ominiemy kolejkę to jestem
gotowa zgodzić się na wszystko.
-Uważaj bo wezmę twoją deklarację na poważnie.
-Penchev ty idioto – zdzieliłam go po głowie ponieważ znów
wziął mnie na ręce.
Weszliśmy do szpitala i stanęliśmy przy recepcji.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc? – odezwała się kobieta nawet
na nas nie spoglądając.
-Moja narzeczona chyba skręciła kostkę – spojrzałam na niego
jak na idiotę „narzeczona” phi. Nie wiem co on sobie myśli.
-Proszę zabrać numerek i ustawić się w kolejce.
-Tylko wie pani my nie za bardzo mamy czas żeby czekać.
-Tak wiem każdy tak mówi. Niestety to tak nie działa. Trzeba
swoje odczekać.
-Może jednak dałoby się coś zrobić?
-Przecież mówię, że nic nie poradzę – dopiero wtedy
spojrzała w górę. Gdy zobaczyła kto
przed nią stoi uśmiechnęła się.
-To jak naprawdę nie da się nic zrobić. Wie pani śpieszę się
na trening, a moja narzeczona jest fotografem drużyny. Przez moją nieuwagę
skręciła kostkę. Trener zabije mnie kiedy spóźnimy się na trening. Może jednak
da się to jakoś przyspieszyć pani Marzeno – odczytał imię z wizytówki.
-Zobaczę co da się zrobić – zostawiła nas na chwilę samych i
weszła do gabinetu znajdującego się obok.
-Nieźle żeś to sobie wymyślił powiem ci. Narzeczona –
prychnęłam
-Cicho bo jeszcze usłyszy - zaśmiał się siatkarz.
-Proszę niech państwo wejdą po tym pacjencie – uśmiechnęła
się do chłopaka.
-Dziękujemy pani bardzo, ratuje nam pani życie.
-Nie ma za co. Dla takiej gwiazdy to sam zaszczyt.
Wizyta minęła bardzo szybko. Okazało się, że kostka jest
dość poważnie skręcona i nie powinnam jej przemęczać, dlatego dostałam od
lekarza kule, które miały pomóc mi w codziennym funkcjonowaniu. Oprócz tego
dostałam receptę na jakieś leki, które miałam sobie koniecznie
wykupić. Kiedy mieliśmy wychodzić chciałam wyjść sama z pomocą kul. Oczywiście
chłopak nie pozwolił mi na to i znów wziął mnie w swoje wysportowane ramiona.
-Naprawdę się przedźwigasz.
-Nic mi nie będzie. Mam wyrzuty sumienia, ze to wszystko
przeze mnie. Gdybym na ciebie nie wpadł nie wylądowałabyś w szpitalu i nie skręciłabyś
kostki.
-Już ci mówiłam, że to nie twoja wina. To ja jestem
nieuważna. Nie musisz się mną przejmować. Naprawdę dam sobie radę. Zawsze daję
więc teraz też sobie poradzę.
-Nawet nie próbuj mnie spławiać i tak ci pomogę.
-Ok. umówmy się tak, ze zawieziesz mnie na Podpromie, a ja
później już sobie poradzę.
-Chyba nie myślisz, ze cię tak zostawię.
-Na pewno masz lepsze zajęcia niż zajmowanie się taką
niezdarą jak ja.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale odstawisz mnie grzecznie pod halę.
Ewentualnie pokażesz mi gdzie jest gabinet prezesa, a potem się pożegnamy.
-Skoro tak chcesz – dał w końcu za wygraną.
Na szczęście udało mi się przyjechać na spotkanie
punktualnie, a nawet kilka minut wcześniej. Dzięki siatkarzowi zaoszczędziłam
jeszcze trochę czasu który musiałabym zmarnować na znalezienie gabinetu prezesa
klubu.
-Nawet nie wiem jak
mam ci dziękować.
-Nie musisz mi dziękować. To normalne, że ci pomogłem.
-Uwierz mi nie dla każdego.
-Trzymam kciuki żeby się udało. Fajnie byłoby mieć taką
ładną panią fotograf – czułam jak po wypowiedzeniu tych słów moje policzki
zapłonęły.
-Jeszcze raz dziękuję za wszystko – uśmiechnęłam się do
siatkarza, a po chwili zapukałam do drzwi. Rozmowa minęła w bardzo miłej
atmosferze. Okazało się, ze była w sumie tylko formalnością ponieważ prezes
zasięgnął już opinii u moich wykładowców, którzy zgodnie stwierdzili, że jestem
wprost idealną osobą na to stanowisko. Pokazali mu kilka moich prac, które
strasznie mu się spodobały. Po wstępnej rozmowie prezes położył przede mną egzemplarz
umowy, który miałam dokładnie przeczytać. Nie znalazłam w niej nic co mogłoby
wzbudzić moje wątpliwości więc po dokładnym przeczytaniu od razu złożyłam swój
podpis w odpowiednim miejscu. Tak oto stałam się oficjalnym fotografem Asseco
Resovii Rzeszów w sezonie 2015/2016. Pożegnałam się z prezesem i w doskonałym
humorze wyszłam z jego gabinetu. Ku mojemu zdziwieniu na krześle naprzeciwko
drzwi siedział nie kto inny tylko Penchev we własnej osobie.
-Chyba nie muszę pytać czy się udało, twoja mina zdradza
wszystko.
-Aż tak to po mnie widać?
-Godzinę temu nie byłaś taka rozpromieniona.
-Może nie miałam powodu w końcu jakiś nieuważny siatkarz na
mnie wpadł uszkadzając mi tym samym kostkę.
-Ja ci dam nieuważny – zaczął mnie łaskotać. Na swoje
nieszczęście miałam straszne łaskotki.
-Błagam przestań – wydusiłam.
-Niech ci będzie – zostawił mnie w końcu w spokoju.
-A właściwie dlaczego nadal tutaj siedzisz? Miałeś zająć się
sobą.
-Chyba nie uwierzyłaś w to, ze tak po prostu cię tutaj
zostawię. Czekałem, żeby zawieźć cię do domu, ale najpierw jedziemy do jakiejś
restauracji uczcić twój sukces.
W restauracji okazało się, że interesujemy się podobnym
rzeczami, czytamy te same książki, uwielbiamy te same filmy. Jak się pewnie domyślacie
nie skończyło się na jednej kawie. Zaczęliśmy się regularnie spotykać. Najpierw
jako przyjaciele, z czasem jednak zauważyłam, ze patrzę na niego nie jak na
przyjaciela tylko mężczyznę. Mężczyznę, który mógłby zostać moim chłopakiem,
mężem, a nawet ojcem moich dzieci. Jednak bałam się gdy powiem mu o swojej
przeszłości i o tym co do niego czuję zostawi mnie. Zostawi mnie z tym
wszystkim samą. Bałam się odrzucenia. Wiedziałam, że jeśli nie daj Boże tak by
się stało nie zaufam już żadnemu facetowi. O swoich rozterkach powiedziałam
Agnieszce. Gdyby nie ona z pewnością nie odważyłabym się powiedzieć o wszystkim
Penchevowi. Teraz z głębi serca jej za
to dziękuję bo okazało się, że Penchev już dawno przestał widzieć we mnie przyjaciółkę,
a zauważył kobietę w której notabene się zakochał. Kiedy usłyszałam te słowa z
jego ust stałam się najszczęśliwszą kobietą na całej ziemi. Oczywiście powiedziałam
mu o tym co zdarzyło się w moim życiu gdy byłam jeszcze dzieckiem. Nie mógł
uwierzyć własnym uszom. Gdy skończyłam mu opowiadać o tym co przeżyłam
przytulił mnie do siebie z całej siły, czule pocałował i powiedział słowa,
których nie zapomnę do końca życia:
„od tego momentu to ja jestem twoim rycerzem na białym koniu
i nie pozwolę by ktokolwiek skrzywdził moją najukochańszą księżniczkę”
KONIEC
Matko z ojcem wreszcie dałam radę skończyć tego parta. Pisałam go w mękach i bólu od września. W sumie sama nie wiem dlaczego aż tak długo. W ciągu trzech miesięcy napisałam 3,5 strony, a dzisiaj 6,5 i wreszcie skończyłam. Mam nadzieję, że efekt jest w miarę zadowalający. Jak zwykle na początku miało to wyglądać zupełnie inaczej niż jest no ale cóż :D Proszę was o szczere komentarze. Czy mam brać się za pisanie kolejnego parta czy raczej sobie odpuścić?
Pozdrawiam serdecznie
PS. życzę wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, dużo, dużo zdrowia, pogody ducha, uśmiechu na codzień, a kibicom naszej reprezentacji i siatkarzom życzę awansu na igrzyska z turnieju w Berlinie.
do napisania ZAKOCHANA W SIATKÓWCE
niedziela, 8 listopada 2015
One part 1 (Polacy chyba też mogą przyjeżdżać do Włoch?)
Kolejny szary, nudny dzień, a ty jak zwykle musisz od
samego rana siedzieć w pracy. W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie
to, że jest sobota. Ludzie w twoim wieku leżą sobie teraz w łóżkach albo jedzą
śniadanie. Ale cóż taki już twój los nic na to nie poradzisz. To nie twoja
wina, że rodzice zachowywali się tak jak się zachowywali. Zamiast jedzenia dla
ciebie woleli kupić kolejną butelkę wódki dla siebie. Odkąd pamiętasz nie mogłaś
doczekać się dnia twoich osiemnastych urodzin. Dokładnie wtedy spakowałaś
wszystkie swoje rzeczy, których i tak nie miałaś za dużo, bo niby skąd. Za
jedyne pieniądze, które miałaś kupiłaś bilet lotnicy i wyleciałaś do Włoch. Na
początku nie było ci łatwo jednak z czasem znalazłaś w miarę dobrą pracę w
restauracji i z trudem, co prawda, ale udawało ci się przetrwać do pierwszego
dnia następnego miesiąca. Dokładnie dzisiaj mijają trzy lata od twojego wjazdu
z Polski. Nie wiesz, co się dzieje z twoimi rodzicami. Ba ty nawet nie wiesz
czy oni nadal żyją. Dobra koniec tych rozmyślań. Dobiega końca czas twojej
pracy, ale ty nie masz najmniejszej ochoty wracać do pustego mieszkania.
Siadasz po drugiej stronie baru i postanawiasz zatopić swoje smutki w alkoholu.
Po jakimś czasie przysiada się do ciebie jakiś facet.
-Taka ładna dziewczyna, a siedzi tutaj sama – mówi po angielsku
-No pięknie! Jeszcze tego mi kurwa brakowało!
-Polka?! – dziwi się
-Tak Polka. Co w tym dziwnego? Polacy chyba
też mogą
przyjeżdżać do Włoch?
-Jasne, że tak. A mogłabyś mi powiedzieć, co takiego cię tutaj
sprowadza?
-Nie twoja sprawa!
-Nie denerwuj się. Nie chcesz to nie mów, ale może
masz ochotę pójść ze mną na jakąś imprezę?
-W sumie, czemu nie i tak nie mam nic
ciekawszego do roboty – sama się sobie dziwisz, że tak łatwo się zgadzasz
Nie wiele pamiętasz z tego wieczora. Następnego
dnia obudziłam się w nie swoim domu w łóżku tego faceta. Wiecie, co jest
najlepsze? Ten facet to Zbigniew Bartman. Musiałam być wczoraj nieźle wstawiona
skoro go nie poznałam. Czym prędzej zebrałam wszystkie swoje ubrania i wyszłam
z mieszkania. Boże, jaka ze mnie idiotka, ale w sumie sama jestem sobie winna.
Zamówiłam taksówkę, która zawiozła mnie pod sam dom. Weszłam pod prysznic i
zmyłam z siebie wszystkie zdarzenia dnia wczorajszego.
2 miesiące później
Od naszego ostatniego spotkania minęły dwa miesiące. Cały czas myślę
o Zbyszku. Widziałam go zaledwie raz w życiu, ale przez ten czas zdołał nieźle
zawrócić mi w głowie. Czy to możliwe, że zakochałaś się w człowieku, którego
widziałaś raz w życiu? Nad czym ty się w ogóle zastanawiasz? Może dla ciebie
było to coś poważnego, ale dla niego byłaś pewnie tylko kolejną laską, którą
zaliczył. Od jakiegoś czasu źle się czuję. Mam zawroty głowy, nudności i kilka
razy zdarzyło mi się nawet wymiotować. Umówiłam się na wizytę u lekarza.
Zgadnijcie, czego się dowiedziałam? Tak dokładnie jestem w ciąży. Ten idiota
mnie zapłodnił. Chyba będę musiała usunąć to dziecko. Tylko skąd ja wezmę kasę
na skrobankę?
4 miesiące później
Dzisiaj jest mój ostatni dzień w pracy. Nie powinnam się już
przemęczać, bo jestem w szóstym miesiącu ciąży. Zdecydowałam, że urodzę to
dziecko ono nie jest niczemu winne. Nie jego wina, że ludzie, którzy go poczęli
są tak głupi, a ono jest tylko i wyłącznie wpadką – nazwijmy rzeczy po imieniu.
Kiedy wychodziłam z restauracji wpadłam na kogoś.
-Przepraszam panią najmocniej.
-Nic się nie stało.
-Natalia?
-Zbyszek?
-Co ty tutaj robisz?
-Pracowałam tutaj, ale musiałam przerwać pracę – dopiero teraz
ujrzał twój mocno zaokrąglony brzuszek.
-Czy to… czy to jest moje dziecko?
-Jakby ci to powiedzieć…
-Najprościej tak czy nie?
-Tak – ku mojemu zdziwieniu wcale się nie zdenerwował tylko wziął mnie
na ręce i zaczął kręcić w koło jak głupi.
-Puść mnie wariacie.
-Szukałem cię, ale w żadnym z klubów nikt o tobie nie słyszał.
-Może, dlatego, że nie chodzę do klubów, a teraz to już tym
bardziej – zaśmiałam się. A dlaczego nie przyszedłeś tutaj?
-Nie pomyślałem o tym, że mogłaś tutaj pracować.
-Oj to ty już lepiej nie myśl, bo nie wychodzi ci to za dobrze.
4 lata później
-Michaś posprzątaj zabawki, bo zaraz tatuś wróci z treningu i
będzie obiad.
-Dobrze mamo.
-Już jestem. Co moje kochane słońca robiły jak mnie nie
było?
-Nic ciekawego.
-Mam nadzieję, że się nie przemęczałaś? – pogładził mnie po brzuszku.
-Oczywiście, że nie.
-Tata! – z pokoju przybiegł Michałek
-Chodź pomożemy mamie, nie powinna się przemęczać.
***
Dzień moich 21 urodzin zmienił bardzo wiele w moim życiu.
Teraz jestem szczęśliwą żoną Zbyszka, mamą Michasia, a lada dzień na świat
przyjdzie nasza córeczka. Mam nadzieję, że wszyscy razem będziemy szczęśliwi, a
za kilkanaście lat razem ze Zbyszkiem doczekamy się wnuków.
____________________________________________________________________________
Tak jak obiecałam na doświadczonych wstawiam dzisiaj pierwszy One part. Historia ze Zbyszkiem była pisana dawno dawno temu więc pewnie widać różnicę w stylu pisania. Następna historia, która się tutaj pojawi jest pisana na bieżąco. Kiedy pokaże ją światu? Nie mam pojęcia. Mam już ogólny zarys koncepcji i stronę w wordzie, ale nadal nie wiem który siatkarz ma zostać bohaterem tej historii. Liczę na wasze komentarze. Pozdrawiam serdecznie z cieplutkiego Wrocławia :)
czwartek, 24 września 2015
INFO
Postanowiłam, że założę bloga, którego będę się starała prowadzić w trakcie studiów. Co z tego wyjdzie nie wiem. Wiem jedno, że na pewno nie będę miała czasu pisać jakiegoś dłuższego opowiadania, ale może od czasu do czasu znajdę chwilę żeby napisać coś krótkiego. Jak sama nazwa wskazuje każda historia będzie dotyczyła innego siatkarza. Tu mam prośbę do was. Jeśli macie pomysł jaki siatkarz mógłby zostać bohaterem zostawcie w komentarzu jego imię i nazwisko, a ja na pewno rozważę waszą propozycję. Pierwszym postem będzie na pewno opowiadanie ze Zbyszkiem Bartmanem. Dodawałam je już wcześniej na jeden ze swoich blogów, ale wiem, że od tego czasu przybyło mi już trochę czytelniczek więc te które nie miały jeszcze okazji go przeczytać będą mogły to zrobić. Na blogu pojawi się coś na pewno dopiero po zakończeniu opowiadania z Wroną, które jest chyba moim ulubionym blogiem ponieważ tematyka w nim przedstawiana jest mi bardzo bliska. Jeśli ktoś będzie chciał info o postach proszę zostawić adres bloga w zakładce informowani :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)